piątek, 10 maja 2013

Opóźnione, niezłe otwarcie sezonu

Długa zima opóźniła rozpoczęcie sezonu wędkarskiego, z tego też powodu (jak i pewnie większość zawodników) w pierwszych zawodach uczestniczyłem z marszu. Poszło całkiem nieźle, chociaż mogło być lepiej...

27 kwietnia odbyły się na Z.Zemborzyckim zawody o Puchar Przewodniczącego Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w RP. Długa nazwa, ale najważniejsze było "przetarcie" ;-) Okazja idealna do rozłożenia sprzętu i spokojnego "przypomnienia" łowienia na tyczkę. Nic z tych rzeczy. Informacja od kolegi dzień przed zawodami - "nie dotykaj tyczki, ryba tych samych rozmiarów siedzi kilka metrów od murku". Zanęciłem pod tyczkę, rzuciłem 4 duże kule "pod nogi" na jakiś 3-4 metr, przygotowałem sporo pracującej mieszanki na donęcanie. Zacząłem łowienie pod nogami, kilka sekund i.... siedzi. Czerwona pinka na haczyk, ustawienie spławika, kilka sekund i... kolejna ;-) Zawody ukończyłem na 2 miejscu z wynikiem 5910pkt. Wygrał Andrzej (6000pkt), który właśnie "sprzedał" mi taktykę na łowienie. Kolejne miejsca z wynikami trochę ponad 4000. Niezły początek. Zanęta nie miała znaczenia, byle była drobna, pracująca, glina lekka i chmurząca. Na haczyk jedna czerwona pinka, bądź duży czerwony.

Dzień później zawody na jednym z najbardziej ulubionych przeze mnie miejsc - rzeka Bystrzyca tuż za Oczyszczalnią. Trudne łowienie małych ryb, których w dodatku jest... mało ;-) Tylko raz udało mi się wystartować w tych cyklicznych zawodach, jakieś 3 lata temu i to z niezłym skutkiem - 2 miejsce. Tym razem postanowiłem powalczyć również o miejsce w pierwszej 6, po ciuchu licząc na "pudło". Początek niezły - losuję dobre stanowisko, w dodatku to samo co na poprzednich zawodach ;-) Później już nie było tak wesoło, lekka mżawka zamienia się w równy deszczyk, który pada przez całe 3 godzinne zawody. Z rybami także tragedia, po około 20 minutach pierwsza płotka (całkiem niezła jak tutejsze miejsce), po około godzinie krąpik. I to by było na tyle ;-) Tragedia ;-) U innych podobnie, bądź jeszcze gorzej. Sporo zer (tradycyjnie). Wygrywa wynik ponad 600pkt zbudowany na pojedynczym jaziu (wymiarowy zdarza się tutaj rzadko) z otwierającego stanowiska (najlepsze, prawie bankówka do miejsca na podium). Ja z 260pkt jestem ex aequo na 6 miejscu. Dwie małe rybki więcej i było by 3, dwa razy większa waga i było by 2, trochę szczęścia więcej i było by zwycięstwo... może za rok ;-)
Płynęło dość żwawo (duży poziom wody, który podczas zawodów szybko się dodatkowo podnosił), dlatego stosowałem bombke 4 i 7gr oraz liście od 3,5,8 i 11gr. Zanęta Sensas Gros Gardons Fine Mouture, do tego glina rozpraszająca oraz wiążąca. Trochę joka, ciut pinki, odrobina kleju ;-) Czemu takie słabe wyniki? Zmiana pogody (w sobotę było ciepło i słonecznie), brak ryb, a może przekarmienie (tradycyjnie, większość osób łowiło ryby w pierwszej godzinie)? Oby za rok pasował mi termin, pora na srogi rewanż ;-)

2 komentarze:

  1. Witam
    Wynik wygrywający w Pucharze Hajdowa na Bystrzycy wynosił ponad 600pkt - to prawda i że na otworku - też prawda, ale nie zbudowany na pojedynczym przypadkowym jaziu (jakby mogło wynikać z tekstu) tylko na jaziu, 2 ładnych płotkach, dużym jelcu i dwóch krąpiach. Wiem bo sam je złowiłem :)
    Ten pojedynczy duży jaź był na stanowisku 2 i ważył chyba 280gr.
    Pozdrawiam
    WB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, może się źle wyraziłem. Co nie oznacza, że ten "bonusowy" jaź był "języczkiem u wagi", gdyby nie on to byś nie wygrał, a on sam stanowił niemal 50% Twojej wagi.
      Pozdrawiam Wojtku i gratuluję raz jeszcze zwycięstwa! No i powodzenia w kolejnych zawodach, sezon dopiero się rozkręca ;-)

      Usuń