sobota, 31 grudnia 2016

Podsumowanie roku i nowe plany ;-)


Koniec starego i początek Nowego Roku to zawsze czas podsumowań oraz planów. Tak samo jest na tym blogu, nadszedł czas rozliczeń ;-)))

Na początek sprawdzimy wykonanie planu na rok 2016:

- udana organizacja zawodów, które my "robimy", czyli Puchar Haczyka, PLWS, GPZK oraz tury nowych zawodów z cyklu GP;
Tu można zadanie zaliczyć na plus ;-)

 - awans "mojej" drużyny do głównej ligi PLWS w województwie lubelskim (eliminacje odbędą się 9 kwietnia);
Tu też się udało, szkoda jednak, że jako najsłabsze ogniwo drużyny  ;-)))))))))

 - jeśli uda się wystartować we wszystkich 3 turach Mistrzostw Klubu, to walka o medal;
I tu lipa, zero tur na koncie :-(

- próba zajęcia medalowej pozycji w Mistrzostwach Koła (prawdopodobnie mój start będzie możliwy tylko w spławiku i metodzie gruntowej);
Co więcej, w roku 2016 nie brałem w udziału w żadnych mistrzowskich zawodach koła ;-(

 - no i na koniec, pora w końcu skończyć z "wpadkami" w niektórych zawodach, niestety, bez treningów i obłowienia trudno będzie wyeliminować jakieś mocno nieudane starty.
Co tu dużo pisać... Forma została ustabilizowana.... Cały sezon w ogonie, startów można policzyć na palcach jednej ręki, ale właściwie o każdym należałoby przemilczeć ;-)


Plany na 2017? Mało, ale za to konkretne:
- start w co najmniej 3 imprezach mistrzowskich koła, w tym liczę na dobry wynik w mistrzostwach spławikowych i feederowych
- trudno mi się określić ile czasu będzie na ryby w 2017 roku, ale tym razem zamierzam bardziej przyłożyć się do zawodów jako zawodnik a nie organizator. Czuję, że to będzie dobry sezon, bo gorzej być już nie może ;-)))))


A już w styczniu będę mógł wam przekazać informacje na temat najważniejszych zawodów spławikowych w okręgu lubelskim... Zapowiada się ciekawie ;-)

niedziela, 11 grudnia 2016

Zakończenie Lubelskiej Ligi Spławikowej oraz Grand Prix Zaprzyjaźnionych Kół i Klubów

W sobotę 10 grudnia miało miejsce uroczyste zakończenie dwóch cyklów zawodów spławikowych - Grand Prix Zaprzyjaźnionych Kół i Klubów oraz Lubelskiej Ligi Spławikowej. Wspólne zakończenie wypadło okazale i było wisienką na torcie długiego sezonu spławikowego bez udziały "pomocy" ze strony okręgowej. Można? Można! Za rok będzie jeszcze lepiej, ale na razie o tym cicho sza ;-) Poniżej kilka filmików z dekoracji dwóch cyklów zawodów.  


czwartek, 10 listopada 2016

Finał PLWS z klubem SARS Haczyk

15-16 października odbył się ogólnopolski finał Polskiej Ligi Wędkarstwa Spławikowego. Miejscem zmagań najlepszych drużyn wyłonionych drogą eliminacji z województw całej Polski był zbiornik Kępina w Zduńskiej Woli. W finale brali udział moi koledzy z klubu SARS Haczyk, Paweł i Andrzej. Po bardzo dobrej sobocie (2 miejsce sektorowe) przyszła gorsza niedziela, w wyniku której chłopaki zajęli miejsce w środku stawki najlepszych drużyn PLWS. W linku poniżej relacja Pawła z tych zawodów:

http://wedkarstwo-lublin.pl/final-plws-2016-sars-haczyk/


RYBOMANIA 2016 ponownie w Lublinie!


Po raz kolejny w Lublinie odbędą się największe targi wędkarskie RYBOMANIA. Tym razem będzie to pierwszy weekend grudnia, czyli 3-4.12. Na stronie wedkarstwo-lublin.pl jest konkurs, w którym do wygrania wejściówki na to wydarzenie. Chcecie je wygrać? Wystarczy wejść na stronę i odpowiedzieć prawidłowo na proste pytanie, kto wie, może szczęście dopisze właśnie Tobie i w drodze losowania darmowa wejściówka będzie Twoja.

Ze swojej strony serdecznie zapraszam, przypominam 3-4 grudnia, Lublin ulica Dworcowa 11.


piątek, 7 października 2016

Po zawodach, po sezonie...


Pełna gotowość ;-)
TakaRyba Match Cup II za nami! Rozpoczęło się od bardzo miłej zbiórki, przez dłuższą chwilę aż żałowałem, że nie przyjechałem wcześniej i... zazdrościłem tym, którzy tego dnia mieli kierowcę ;-)
Na starcie 24 osoby, o 6 więcej niż w pierwszej edycji zawodów rok temu, całkiem nieźle. Co ciekawe, nad zalewem zjawiło się kilka nazwisk z sąsiednich okręgów (Zamość, Chełm), czyli zawody zaczynają mieć swoją markę, a i ich charakter jest niewątpliwie przyciągający. To chyba jedyne zawody w naszej okolicy, kiedy dopuszczone jest łowienie wyłącznie metodą odległościową. Mimo wielu opuszczonych zawodów w tym roku, na tych być musiałem, bo właśnie w odległościówce czuję się najmocniej pod względem wędkarstwa spławikowego i takie łowienie sprawia mi największą frajdę. Zdecydowana większość moich "rekreacyjnych treningów" wędkarskich podczas urlopu to właśnie takie łowienie.
No ale wróćmy do samych zawodów. Przygotowane miałem nie więcej niż 400gram suchej zanęty SARS Etange Noir oraz Gros Gardons Sensas w stosunku 1:1. Zanętę namoczyłem w trakcie przygotowań do zawodów, nawilżenie nieco mniejsze od optymalnego. Z glin dałem po paczce argille, ziemi czarnej oraz wiążącej - wszystko Vimba. Miałem przygotowany czarny barwnik, ale nie użyłem go, mieszanka wyszła wystarczająco ciemna. Zanęty po namoczeniu wyszło około 1,25 litra, dodałem do tego 2 litry gliny oraz odrobinę (dosłownie szczyptę) jokersa. 

Rybki, rybki taś taś taś ;-)
Do reszty gliny dodałem jakieś 350-400ml joka. Wszystko podzieliłem na 4 części - pierwsza do donęcania z dodatkiem liant collera (aby mieć pewność, że kule dotrą jak najbliżej dna w całości), druga identyczna jednak do wystrzelenia procą od razu, trzecia z dodatkiem wody i bentoniu, a czwarta z jeszcze większą ilością kleju i wody. Część 3 i 4 miały odpowiednio więcej jokersa (im więcej kleju tym więcej robaków). Zrezygnowałem z jakichkolwiek innych robaków na nęcenie wstępne. Zawsze można było je dodać przy donęcaniu, a przewidywałem, że z rybami nie może być za różowo. Początek zawodów sprowadził wszystkich na ziemię - te zawody będą ciężkie ;-) Ryb brak, brania mega delikatne. W pierwszej godzinie miałem tylko jedno branie (chyba), bo ochotki (2 sztuki o ile dobrze pamiętam) nie było na haczyku. Jedyne "normalne" branie miałem po jakichś 90 minutach, pewny wjazd antenki pod wodę, zacięcie i jest! Po chwili okazuje się, że to całkiem przyjemna płoć za około 200 punktów. Zerowy nie będę ;-) Pierwsza ryba na bezrybiu daje kopa... Niestety, mogłem mieć jeszcze ze 2 brania (raczej niewidoczne) bo po ściągnięciu haczyk okazał się pusty. W ostatnich 5 minutach zacinam jeszcze malutkiego leszczyka, w sumie daje mi to 270 punktów i dalekie 6 miejsce w sektorze i 18 ogólnie. Próbowałem różnych opcji robaka do haczyku, raz kładłem 2-3 śrucinki na dnie, raz leżał cały przypon, pół, bądź kilka centymetrów. Nie sprawdziłem tylko haczyka kilka-kilkanaście centymetrów nad dnem (może szkoda?). Z donęcaniem też różne opcje. Wstępnie przygotowaną mieszanką, pojedynczo co jakiś czas, serią, a nawet mieszanką mocno dowilżoną. Ostatnią godzinę nie donęcałem - też żadnego sensownego efektu.

Puchar we właściwych rękach
- brawo Jacek!
Jedynie co mi przychodzi teraz do głowy to 2 opcje: szukanie jakichś rybek wyżej niż nad dnem, mimo iż łączyło by się to z ponownym zarzuceniem zestawu po 2-3 minutach oraz jeszcze delikatniejszy (a raczej czulszy) zestaw. Myślałem, że ten przygotowany na spławiku Cralusso Slider Zero będzie odpowiedni, w wakacje wyraźnie było widać brania drobnych leszczyków, krąpików czy uklejek, ale widocznie wtedy te ryby brały zdecydowanie odważniej. Do zadań specjalnych sprawdził mi się Cralusso Black Eagle, szkoda, że żadnego już nie miałem (2, które testowałem odpłynęły gdzieś podczas sierpniowych treningów po zerwaniu - z winy łącznika jaxon, o czym wcześniej już pisałem).
Zwyciężył Jacek Kuna z mojego sektora, z wynikiem 2 940, drugi był Przemek Niećko 2 735 (sektor A), a trzeci Maciej Woźniak 1 620 (sektor C). Nauka mam nadzieję, że nie pójdzie w las, tym bardziej, że nie mogę narzekać na zarzucanie czy nęcenie procą. Tego dnia wszelkie sprawy techniczne były w porządku, zestaw splątał mi się tylko 2 razy, w dodatku rozplątałem go w kilkanaście sekund tak więc trudno mówić o tym irytującym, odległościowym splątaniu zestawu ;-)

Za rok nie ma innego wyjścia, pora w końcu być w czołówce tych zawodów... W ogóle następny rok musi być lepszy, w tym startowałem malutko, a wyniki... jakie wyniki, ktoś musi być pod koniec, by z przody mógł być ktoś ;-)


Relacja z zawodów (wraz z wynikami, wywiadami i zdjęciami)
TakaRyba Match Cup II


wtorek, 20 września 2016

Taka Ryba Match Cup II


Po raz drugi z rzędu spławikowy sezon zawodniczy będą kończyć zawody "Taka Ryba Match Cup". Zawody sponsorowane i organizowane przez sklep wędkarski Taka Ryba zgromadzi tych, którzy nie boją się odległościówek, waglerów i nęcenia procą. Metoda odległościowa - bo tylko taką metodą będzie można łowić podczas tych zawodów - jest uważana za dość wymagającą, a bez wielu godzin treningów nie ma możliwości się ją sprawnie posługiwać. W niedzielę, 2 października na Zalewie Zemborzyckim odbędzie się "pojedynek na waglery" lubelskich spławikowców. Kto zwycięży? Podejrzałem listę startową i... dojdzie do pojedynku chyba najlepszych "odległościowców" w okręgu. Kto będzie królem? Tytułu broni Piotrek Odzioba, który rok temu "zamiótł" konkurencje łowiąc 4kg. Ja poprzednich zawodów nie wspominam za dobrze, tym razem na pewno będzie lepiej i już odliczam dni do "wielkiego rewanżu" ;-)

Lubelska Liga Spławikowa - sezon 2016 zakończony


W dniach 10-11 września odbyły się ostatnie w tym sezonie tury Lubelskiej Ligi Spławikowej. Tym samym, jako jeden ze współorganizatorów, chciałbym krótko podsumować pierwszy start ligi.
- rozegrano 9 tur, w tym aż 4 na wodzie płynącej. Do tej pory w zawodach wieloturowych Okręgu PZW Lublin takiej częstotliwości wód płynących nie było.
- wszystkie tury zorganizowały 3 kluby wędkarskie (w kolejności organizowania zawodów): Sensas Lublin, SARS Haczyk, Stynka Lerby Team.
- do Ligi zgłosiło się 9 drużyn, niestety do końca dotrwało jedynie 5.
- udział w zawodach wzięło 14 zawodników, którzy rywalizowali w sektorze kadet/junior/U23/kobieta.
- w punktacji rocznej sklasyfikowano 54 zawodników - seniorów
- wszelkie finanse (KP czy faktury) z organizacji zawodów zostały przedstawione kapitanom drużyn oraz rozliczone w Okręgu PZW Lublin. Transparentność finansów to jest coś, czego do tej pory nie było.
- Wszelkie sprawy organizacyjne w przygotowaniu zawodów jak i ich przeprowadzenia odbyły się bez jakiejkolwiek pomocy ze strony Zarządu Okręgu PZW Lublin.
- są już plany na sezon 2017, w którym naprawimy wszelkie niedociągnięcia przez co zawody będą jeszcze lepsze i atrakcyjniejsze dla uczestników. Plany zostaną przedstawione uczestnikom uroczystego zakończenia, które planowane jest na jesień. Wtedy też zostaną rozdane dyplomy, puchary oraz nagrody dla najlepszych, jak i rozlosowane będą nagrody niespodzianki wśród uczestników zawodów.

Szykujcie się na następny sezon ;-)

A tu możecie przeczytać relację z 4 ostatnich tur oraz zobaczyć wyniki:


niedziela, 28 sierpnia 2016

Urlopowe łowienie

Dzień 1,2 i 4...

Urlop w tym roku (pewnie jak zawsze) zleciał w ekspresowym tempie... Udało mi się wyskoczyć 4 razy na rybki, co dokładnie na dzień dzisiejszy stanowi 40% mojego tegorocznego łowienia !!! Owszem, nałowiłem się rybek, ale... no właśnie, rybek...

 
Dzień 1
 Pierwszy dzień to spokojne "rozeznanie". Zanęta 1kg Grand Bream SARS. Do tego 2 kg ziemi torfowej oraz 2 kg argille z Vimby. Dodałem połowę gazety dżoka, odrobinę pinki, odrobinę kukurydzy i wybrałem miejsce, gdzie głębokość dochodziła do 4 metrów. Łowiłem sliderem 14gr firmy Cralusso ze zmodyfikowaną antenką (przecięta rurka wzdłuż i maksymalnie skrócony pręcik węglowy). Po 15 minutach od nęcenia pojawiły się pierwsze rybki, były to małe krąpiki i leszczyki.





Dzień 2
Żadna z ryb nie przekraczała długości dłoni... niestety. Dużo brań następowało jeszcze zanim spławik się ustawił, także ważne jest aby wiedzieć, po ilu sekundach spławik powinien się prawidłowo ustawić. Każde inne ustawienie się spławika w innym czasie powinno być zacięte. Drugiego dnia wybrałem drugą stronę jeziora, tu jest nieco płycej (jakieś 1,8metra) i przeważnie łowiłem tu trochę większe ryby. Niestety tym razem ponownie się zawiodłem. 



Dzień 2
Zmieniłem spławik na 10 gramowy Cralusso Black Eagle, zamontowany przelotowo z 1 gramową kulką i kilkoma śrucinami nr6 na żyłce. Po kolejnym zacięciu spławik... zaczyna dryfować. Drugi raz mi się to zdarza, lecz teraz już znam przyczynę. Łącznik Jaxon (nr katalogowy JAX-AC-3625) przy zacięciu musi przecinać żyłkę, nie ma innej możliwości.






Dzień 2
Zakładam ponownie slidera 14gr. Tego dnia próbowałem wygrubić krąpio-leszczyki i dlatego też zrezygnowałem z dżokersa, dałem 1kg grubej zanęty Gut-Mix GMS Super Bremes. Na sicie zostaje dużo grubych dodatków, oczywiście wszystko idzie do kotła. Dodatkowo cała puszka kukurydzy, a po 10 rybie planuję donęcać kulkami z krojonymi czerwonymi. Ziemie takie same jak poprzednio. Wszystko na nic, jak już wcześniej wspomniałem, wielkość ryb zupełnie się nie zwiększyła. Łowiąc ponad 50 sztuk żadna nie przekracza długości dłoni... 


Dzień 3
Po kilkudniowym odpoczynku od ryb podejście numer 3 zaplanowałem na innym jeziorku. Małe, zarośnięte, właściwie tylko 2 stanowiska do łowienia z brzegu i płotki zamiast krąpików ;-) Mieszanka glin identyczna, jednak do kotła znów ląduje pół gazety joka i odrobina pinki z kasterami.





Dzień 3
Zanęta to tym razem 1kg Grand Roach SARS oraz 0,5kg Etang Noir SARS ze sporym dodatkiem prażonych konopii. Brania zaczynają się już po kilku minutach. Zmieniam położenie haczyka raz wyżej, raz niżej, w poszukiwaniu większych płotek, które tu były (są?). Tak samo kombinacje na samym haczyku, niestety nawet na 2 kastery i dużego robaka barwionego na czerwono biorą małe płotki...




Dzień 3

Płoteczki właściwie. W tym miejscu jest głęboko, na około 30 metrze jest niemal 4 metry głębokości. Łowienie bliżej (i trochę płycej) uniemożliwia kończący się, gęsty dywan podwodnej roślinności. Każdą, nawet małą rybę należało od razu jak najszybciej oderwać od dna, gdyż przy niechlujnym holu nawet taka mała płoteczka potrafiła spaść z haka wplątując się w miękke (na szczęście), roślinne zaczepy. 



Dzień 3
Po 40 wyholowanej płotce mam dość, niemal 3 godziny łowienia. Poddaję się, ale wrócę tu późniejszą porą, mam nadzieję, że te większe płocie pojawią  się jesienią... jeśli jeszcze tam pływają.





 
Dzień 4
Znów po kilku dniach przerwy postanawiam dać sobie (chyba raczej rybom) ostatnią szansę. Wracam na jezioro Glinki, po raz trzeci zmieniając miejsce. Tym razem płytsza zatoczka. Myślę, że głębokość wahała się od 1,5 do 2 metrów, z akcentem na 1,5m ;-)
Tym razem postanowiłem "odkurzyć z kurzu" feeder. 1 kg zanęty Grand Roach i do tego jasna glina argille. Puszka kukurydzy, sporo pinki, w pudełku czerwone robaki gotowe do pocięcia. Zanęcenie łowiska i nic... Przez niemal 20 min cisza. Dobrze? Za chwilę pierwsze branie... Okonek.


Dzień 4
Po kilkunastu minutach wiem, że muszę wykluczyć czerwonego robaka zarówno z dodawania do koszyczka jak i zakładania na haczyk - pojawiło się sporo małych okoni i szkoda się z nimi  męczyć. Na kukurydzę na haku nie ma nic. Nuda. Feeder to jednak nie moje łowienie. A jeszcze z 7-8 lat temu łowiłem tylko tak i dawało mi to sporą frajdę ;-) Tylko wtedy łowiłem leszcze z przedziału 30-50cm, a teraz o takich mogłem pomarzyć ;-)))) Po założeniu pinek na haczyk zaczął się koncert krąpików i leszczyków. Na koniec spora, jeziorowa ukleja. Pora kończyć urlop. A co z wędkowaniem? Po cichu mam nadzieję, że jeszcze ze 2-3 razy uda się coś połowić ;-)

VII Puchar Haczyka - relacja z zawodów


Serdecznie zapraszam do relacji z VII Pucharu Haczyka - zawodów, które organizuje Koło PZW Lublin Haczyk co roku na Zalewie Zemborzyckim. Równocześnie dziękuję w imieniu swoim jak i Zarządu Koła sponsorom, którzy zdecydowali się wesprzeć naszą imprezę.


sobota, 23 lipca 2016

Nadchodzą duże zawody feederowe


Duże zawody feederowe w końcu w Lublinie!
Dawno nie było nowego wpisu, ale jeśli blog ma być o wędkarstwie a wyjazdów na ryby nie ma, to o czym pisać? :-)

W tym roku powstał regulamin zawodów feederowych wg PZW. Tutaj możecie go przeczytać (od strony 46):
http://www.pzw.org.pl/pliki/prezentacje/4/wiadomosci/29812/pliki/zasady_organizacji_sw_czesc_3_2016.pdf

W związku z tym, niektóre okręgi postanowiły rozegrać w 2016 roku Feederowe Mistrzostwa Okręgu, a pierwsze Mistrzostwa Polski mają być w roku 2017. A co u nas? Były duże zapowiedzi na początku roku, a teraz jest cisza. Zostały właściwie 2 miesiące dobre na tego typu zawody, wątpię aby nasz lubelski Okręgowy Kapitanat Sportowy nagle się obudził i zrobił Feederowe MO w 2016.
Nie ma co patrzeć na Okręg i robić swoje (pewna osoba ciągle mi to powtarza...). W roku 2017 rusza duży cykl zawodów feederowych w całej Polsce. Pomysłodawcą i głównym sponsorem imprezy jest firma SARS, a w związku z tym, że jest to firma która wspiera klub do którego należę, sprawa było prostsza i... w 2017 jedna tura tych dużych (miejmy nadzieję) zawodów odbędzie się na wodzie Lubelszczyzny. Szykujecie się? Będzie się działo ;-) Poniżej link do bardzo wstępnego planu zawodów Sars-Yuki Feeder Cup 2017:
http://sars.pl/aktualnosci/sars-yuki-feeder-cup-2017.html

A już 7 sierpnia odbędzie się VII edycja "Pucharu Haczyka", zawodów które organizuje Koło PZW Lublin Haczyk (czyli koło w którym działam). W tych zawodach tradycyjnie oprócz technik spławikowych dozwolone jest łowienie właśnie feederem. Co roku mamy kilku przedstawicieli tej metody, może w końcu ktoś z nich wygra sektor? Tego jeszcze nie było, kiedyś przyjdzie pora...

Ostatnia niedziela lipca to także ostatnia, trzecia tura Polskiej Ligi Wędkarstwa Spławikowego w województwie lubelskim. Jeśli chodzi o klasyfikację drużynową, to moja drużyna na 99% opuszcza główny cykl i swojego szczęścia będziemy musieli szukać w Eliminacjach na początku sezonu 2017. Niestety. Chyba, że mnie przetransferują ;-) Ale mało jest pożytku z zawodnika, który właściwie nie wędkuje, także zmiana drużyny raczej mało prawdopodobna ;-))))))
Zawody odbędą się na wodzie Okręgu PZW Zamość, a chodzi o Krynice. Rok temu również tam odbyły się zawody, niestety nie poszło mi za dobrze, przygotowałem tam taktykę va banque i... poległem ;-) Czyli ochota na zamazanie złych wspomnień z tą piękną wodą jest, zresztą mam kilka takich miejsc ;-))))))) Mój serdeczny kolega już działa na treningach, jakiś plan jest no i zobaczymy jak wyjdzie ;-) Tradycyjnie nastawiam się na dobry wynik, może w przeciwieństwie do ostatniego czasu rzeczywiście tak będzie ;-) Oby tylko nie padało, jeśli jeżdżę na ryby raz na 1,5 miesiąca to wolałbym suche graty ;-)

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Znów brak konsekwencji...

No i 2 tura Polskiej Ligi Wędkarstwa Spławikowego województwa lubelskiego za nami. Niestety, mój wynik nie był oszałamiający, a nawet dobry. Ponownie, już nie po raz pierwszy w tym sezonie, zabrakło zdecydowania i konsekwencji. Tydzień wcześniej chwilę potrenowałem łowienie uklejek w rzece, przewidując, że to może być opcja, które daje pewne punkty. I tak było w rzeczywistości.
Tak wyglądała mieszanka
przed dodaniem robaków
 Na treningach zawodnicy łowili spokojnie po 4-5kg krąpi z tyczki, a niektórzy nawet więcej. Jednak zawody mają to do siebie, że wyniki z treningu należy podzielić na 2 bądź 3 (a czasami jeszcze więcej). Okazało się, że krąpi nie ma. A jeśli były to pojedyncze sztuki. Oczywiście, jak na rzece często bywa, niektóre stanowiska były bardziej rybne i tam można było sobie połowić. Ja wylosowałem niezłe stanowisko nr5 w sektorze A. Spokojnie niemal 2 metry głębokości, dno bez zaczepów (pod koniec jakieś resztki gałęzi), z delikatnym 20centymetrowym zagłębieniem ciągnącym się przez niecałe 3 metry. Później znowu się wypłycało i zaczynał się korzeń (gałęzie). Kule położyłem na sam kant początku zagłębienia, także część kul na pewno spoczywała na płytszej części a część na początku dołka. Niestety, jak się później okazało, z tyczki nawet nie miałem brania. Zresztą, nie ja jako jedyny...

Pod tyczkę wymieszałem 2 opakowanie zanęty Rzeka SARS oraz 1 opakowanie Krąp SARS. Sama zanęta rzeczna SARS gotowa jest dopiero po kilkukrotnym domoczeniu. Trzeba uważać z wodą, aby jej nie przemoczyć. Po wlaniu pierwszych porcji wody i po wymieszaniu na oko wydaje się mieszanka gotowa jednak... w ogóle się nie klei. Przyczynę tego można zauważyć po kilku minutach - zanęta się znacznie wysusza, gdyż jej składniki "piją" wodę. Domaczanie i mieszanie z kilkuminutową przerwą musimy powtarzać do momentu, aż zanęta zacznie formować się w bryłę już po pierwszym ściśnięciu ręki. Końcowe domocznie możemy wykonać już nad wodą. Do zanęty powędrowała odrobina pieczywa fluo w kolorze żółtym i czerwonym. I tyle. Żadnych zapachów i innych dodatków. Z glin dodałem 2 paczki wiążącej i 1 rozpraszającą Vimba. Nad wodą 1/3 mieszanki pozostawiłem do donęcania, natomiast z pozostałej części zrobiłem 3 konsystencje (dodając wodę i bentonit). Na moim stanowisku nie było dużego uciągu, gruntowałem liściem 5gr, a po zdjęciu gruntomierza i próbnym przepłynięciu okazało się... że to spokojnie może być najwyższa z założonych gramatur! Przewiduję, że spławik z zakresu 8-10gram można by użyć do stopa, na którego jednak nie chciałem łowić. Na drugi top założyłem liścia 3gr, a trzeci top pozostawiłem pusty. Do mieszanki pod tyczkę dodałem jedynie pinkę w ilości 0,5 litra. Do kul najmocniej sklejonych (jak na ten uciąg) dodatkowo garść białych barwionych. Joka, jakiego posiadałem w ilości 0,25L pozostawiłem w gazecie, tak aby zastosować go ewentualnie przy donęcaniu.  
Wspólne zdjęcie po zawodach
Ale głównie na łowieniu uklejek się nastawiłem i dla nich do kotła poszła paczka zanęty uklejowej Sensas oraz paczka SARS również pod ukleje. Do tego glinka Extra Górka i duuuużo wody, aby zrobiła się typowa, uklejowa papka. Ukleje były już metr od brzegu, niestety odskakiwały co jakiś czas. Można było łowić po 3-5 sztuk i następowała 2-3 minutowa przerwa. Kombinacje ze sposobem donęcania czy też zmiana głębokości bądź też odległości łowienia nie dawały rezultatu. Po prostu co jakiś czas znikały, jakby wystraszone żerującym drapieżnikiem (a od mniej więcej połowy zawodów co jakiś czas słychać i widać było harcującego bolenia). W sumie złowiłem 98 uklejek, które dały wagę 1080 gram. Myślę, że łowiłem je trochę ponad 2,5godziny. Pozostałe 1,5godziny to bezskuteczne szukanie krąpi pod tyczką. Szkoda, że znów zabrakło konsekwencji w łowieniu, bo w tej sytuacji należało łowić ukleje co najmniej przez 3,5 godziny... Może wynik nie byłby rewelacyjny, ale wtedy byłyby szanse na środek sektora, a tak miejsce 12 muszę ponownie zaliczyć do zawodów nieudanych. W ostatnią niedzielę lipca zawody na Krynicach, prawdopodobnie odławianie drobnej płotki bez 1-3 rur, a nieliczni będą mogli liczyć na ładne, bonusowe karasie.

Wyniki zawodów:
http://wedkarstwo-lublin.pl/wp-content/uploads/2016/06/DOROHUSKwyniki.pdf

czwartek, 16 czerwca 2016

"Szybki" trening

Moja ulubiona "nadbużańska"
miejscówka

W najbliższą sobotę 18 czerwca odbędzie się 2 tura Polskiej Ligi Wędkarstwa Spławikowego województwa lubelskiego. Tym razem łowić będziemy na rzece Bug w Dorohusku. Tydzień wcześniej, korzystając z okazji być blisko tej pięknej, nieregulowanej a tym samym dzikiej rzeki, wyskoczyłem na szybki, godzinny trening. Moim celem było namierzenie i jak najszybsze łowienie uklei. Dlaczego ukleje? Ta ryba jest raczej pewniakiem jeśli chodzi o zawody, o których wspomniałem, a gdy słabiej będzie żerowała średnia ryba spod tyczki, to być może będzie i celem numer 1 wielu zawodników.
Woda, niestety, dość niska...
Sprawdzić musiałem kilka rzeczy, np. jak daleko znajduje się ta rybka od brzegu oraz na jakiej głębokości. Nie ukrywam, że łowienie uklei to u mnie duża rzadkość. Odkąd przestano rozgrywać zawody na zbiorniku Zakładów Azotowych "Osadnik" w Puławach, to właściwie nie ma łowiska, gdzie ta ryba była by solidnie punktowana. Co najwyżej jest ona celem wybronienia się od zera i to też nie wszędzie. Także najważniejsze dla mnie było przypomnienie sobie techniki łowienia, bo właśnie tutaj możemy zyskać najwięcej. Poprzez poprawne, powtarzające się ruchy uzyskujemy szybkość, która jest tu kluczowa.

Tak mało "gratów" do wędkowania
już dawno nie miałem ;-)
Trzy uklejówki, portfel z przyponami, wypychacz, pudełko z białymi i pinką, trzy zestawy, 2 miski, wiaderko z gliną i zanętą, duży ręcznik i mata zamiast kombajnu ;-) To wszystko! Użyłem 1kg zanęty uklejowej SARS oraz pół opakowania gliny somme Vimba. Wszystko razem wymieszałem, dodałem dużo wody tworząc tzw. papkę. Zacząłem łowić dość wysoko, jakieś 20-30 cm od lustra wody, ale tam nic nie było. Schodziłem co raz niżej, aż do metra. Tam już ukleje brały co zarzucenie i trzeba było czekać co najwyżej kilka sekund. Powoli wracałem z gruntem do góry, jednak ukleja się nie podnosiła i brania były coraz rzadsze. Próbowałem też różnego donęcania, od często i mało po duże gały zalegające i smużące przy dnie.
A oto cel "wyprawy"
Troszkę ponad godzinę czasu pozwoliło mi przypomnieć chociaż podstawowe ruchy i zasady odnośnie takiego łowienia. Do perfekcji daleka droga i wiele treningów, jednak wątpię abym w przyszłości skupiał się na takim łowieniu. Być może, w sobotę nawet nie będzie potrzeby łowienia tych małych, srebrnych rybek. Liczę na dobre żerowanie głównie krąpików, fajnie jakby co któraś ryba była za 200-300 punktów ;-) Plan taktyczny w głowie jest, wkrótce okaże się jaki będzie efekt ;-) Do zobaczenia niebawem, wpis z relacją z zawodów na pewno będzie na blogu.

niedziela, 29 maja 2016

1 tura PLWS

W sobotę 28 maja na Zalewie Zemborzyckim odbyła się 1 tura Polskiej Ligi Wędkarstwa Spławikowego województwa lubelskiego. Tym razem udało się wziąć udział w zawodach również jako zawodnik, chociaż same zawody na pewno nie były dla mnie udane ;-)

Najlepsza drużyna zawodów oraz wręczający puchar prezes
klubu organizującego turę zawodów
Jeszcze tydzień wcześniej nasz klub rozegrał na zalewie 3 turę zaliczaną do Mistrzostw Klubu. W zawodach zwyciężył Tomasz Niećko, który również ostatecznie został Mistrzem Klubu SARS Haczyk 2016, a drugie miejsce zajął jego syn Przemek. Ci dwaj panowie również zdominowali zawody PLWS zdecydowanie wygrywając swoje sektory. Podczas gdy zdecydowana większość zawodników walczyło o jakąkolwiek rybkę, to oni łowili jakby byli na innym łowisku. Podczas gdy tydzień temu żerowanie ryb powoli słabło, to chyba nikt się nie spodziewał, że wyniki w ostatnią sobotę maja będą aż tak słabe. 
A jak mi poszło? Chyba lepiej to przemilczeć ;-) Nie pamiętam kiedy zakończyłem duże zawody bez ryby. Losowanie nie było zbyt szczęśliwe, ale przecież chyba zawsze można coś wydłubać... Chociaż moje boki również przyzerowały. Po jakichś 30 minutach zacząłem łowić odległościówką, by po 15 minutach... zerwać cały zestaw. Prawdopodobnie przy zacięciu zaczepiłem żyłką tuż za kołowrotkiem o bok balkonu bądź jakąś śrubę. Szczęście w nieszczęściu - Andrzej łowiący po prawej stronie po kilku minutach łowiąc odległościówką zaczepił o moją zerwaną żyłkę i udało mu się ściągnąć zestaw niemal pod sam brzeg. Podbierakiem udało mi się zachować spławik ;-) Minęła pierwsza godzina zawodów, ja miałem okonia, któremu brakowało 1cm do wymiaru (czyli właściwie nadal nic nie miałem), musiałem wrócić do tyczki. Po drugiej godzinie bez brania powoli zacząłem mieć myśli o zejściu z kosza  i ponownym zmontowaniu zestawu do odległościówki... Zajęłoby mi to maksymalnie 15-20 minut, obciążenie znałem (zestaw robiłem dzień wcześniej), głębokość miałem "zapamiętaną", problem mógłby być z odległością - śladu na żyłce nie było, a nie policzyłem obrotów korbką przy ściąganiu (od teraz będę to robił w razie co). Ostatecznie zawsze można było jeszcze raz gruntować w nowej odległości i od nowa zanęcić łowisko. No ale tego nie zrobiłem, uparłem się na wyłowienie czegokolwiek z ... niczego? Nawet jeśli odległościówką też niczego bym nie zrobił to zawsze byłby to solidny trening zarzucania i strzelania z procy - a tego nigdy za wiele, szczególnie gdy się prawie nie jeździ na ryby ;-) A tak? Uparłem się i moje wędkowanie nic mi nie dało, oprócz bezefektywnego sprawdzenia kilkunastu rozwiązań przechytrzenia chociaż jednej rybki. Mojej drużynie poszło nieco lepiej, w swoich sektorach udało im się złowić po 1 rybce, jednak ostatecznie zajęliśmy ostatnie 15 miejsce. W połowie czerwca tura nr2 - tym razem na rzece Bug w Dorohusku. Jak na razie po 1 turze jest kilka niespodzianek, dla kilku zespołów Bug da odpowiedź o co walczą - czołową 3 (możliwość udziału w ogólnopolskim finale), pewne miejsce w 10 (gwarantujące start w roku kolejnym), czy walka o utrzymanie do ostatniej, trzeciej tury.

Wyniki 1 tury PLWS Lubelskie, Zalew Zemborzycki 28.05.2016

niedziela, 15 maja 2016

Odległościowy "wyskok"


Pełen releks przy zachodzącym słońcu

Na początku maja UDAŁO SIĘ dosłownie "wyskoczyć" na 1,5 godziny łowienia, co więcej - dość niespodziewanie wygospodarowany czas przełożył się na to, że po raz pierwszy od dawna całkowicie do ryb szykowałem się nad wodą, czyli: budowanie zestawu, szykowanie zanęty i glin od podstaw. Od czego w takim przypadku należy rozpocząć? Od zanęty, szczególnie jeśli nie chcemy aby za bardzo pracowała. U mnie do kotła zawitała 1 paczka Lin/Karaś firmy SARS oraz pół paczki Grand Roach tej samej firmy. Następnie zacząłem budować zestaw odległościowy, po raz pierwszy na spławiku Cralusso Black Eagle. Użyłem spławika 14 gramowego i oczywiście zdjąłem niemal 3gr z korpusu, aby tradycyjnie wrzucić to na żyłkę i łowić przelotowo. 

Zaczęło się od sporej uklei...

Coraz mniejsze te ryby...
Łowiłem na jeziorze Glinki, wybór celowy - gdy jest mało czasu, a dodatkowo należy sprawdzić spławik to należy wybrać łowisko rybne, nawet jeśli są to przeważnie małe ryby. Rybne - to może dużo powiedziane, ale na pewno tu mamy większą pewność brań ryb niż na sąsiednich większych/mniejszych jeziorach jak Białe, Święte czy Lipieniec.

Gruntowanie mnie nie zaskoczyło, zarówno j. Glinki jak i J.Lipieniec (a te 2 najczęściej odwiedzam z odległościówką) charakteryzują się tym, że na odległości około 30 metrów od brzegu mamy grunt w okolicach 3,5 metra. Najczęściej jest to też najbliższa z odległości, gdzie mamy mieć pewność w miarę czystego dna, bez roślinności.

Jeśli chodzi o gliny to wrzuciłem paczkę wiążącej i argille VIMBA. Miałem rozmrożonego joka w ilości 0,25L, a na haczyk meldowała się pinka. Nie doklejałem mieszanki bentonitem, jedynie część kul mocniej domoczyłem. 

Mieszanka wyszła dość "zbita", leniwie obsypując się dookoła kuli, jednak nie widać było odznak pracy. Duża w tym zasługa przemoczenia mieszanki zanętowej (celowo) jak i użytej zanęty Lin/Karaś. Na pierwsze branie czekał dość długo, bo około 15 minut! Co ciekawe, była to ukleja! Kilka minut później drugie branie i znowu ukleja w ręce. Po chwili kolejne branie i jest krąp - typowy mieszkaniec tego akwenu, niestety również pod względem wielkości. Kiedyś tu krąpie były spore, łowiło się też niezłe leszczyki, zdarzały się spore leszcze, a teraz? Coraz drobniej...

W sumie w niecałe 1,5 godziny złowiłem 2 ukleje i 10 krąpi. Test spławika Cralusso Black Eagle wypadł pomyślnie, niestety tak rzadko łowię odległościówką, że zawsze musi minąć kilkanaście-dziesiąt minut, kiedy już na spokojnie wczuję się w odpowiedni rytm zarzucania (celnego), zacinania (skutecznego) i nęcenia (celnego). 

Dziś w moim kole odbyły się Spławikowe Mistrzostwa Koła. Chyba po raz 3 z rzędu w nich nie startowałem, chociaż plan miał być inny. Niestety, pewnych rzeczy nie przeskoczę, są rzeczy ważne i ważniejsze. Pod koniec maja pierwsza tura Polskiej Ligi Wędkarstwa Spławikowego - prawdopodobnie na Dratowie. Dlaczego prawdopodobnie? Łowisko tuż po remoncie wału (2 lata), a nadal nic nie wiadomo, zarówno co do ustabilizowania poziomu wody (średnia pod tyczką to równo metr) oraz jeśli chodzi o możliwość wjazdu samochodami. A miało być tak pięknie... Szkoda, że wszelkie problemy wychodzą w trakcie sezonu, a gdy się planuje grafiki zawodów (grudzień-styczeń) żadnych problemów nie ma... Pod koniec maja wystąpię w podwójnej roli - organizatora jak i zawodnika, trzymajcie kciuki!

piątek, 22 kwietnia 2016

Majdan Zahorodyński x 3


Bo najważniejszy jest uśmiech, nawet gdy nie idzie  ;-)
Kwiecień w moim kalendarzu stał pod znakiem zawodów związanych wyłącznie z jednym łowiskiem. Mało czasu na ryby wprowadził mocną selekcję zawodów (to już 3 rok z rzędu?), często nawet musiałem odpuszczać te najważniejsze. Za cel numer 1 na ten sezon postawiłem sobie stary w Polskiej Lidze Wędkarstwa Spławikowego. Nieudany start w poprzednim roku oraz duża ilość nowych drużyn chcących wziąć udział w rozgrywkach spowodowały konieczność rozegrania eliminacji do rozgrywek wojewódzkich, co w przypadku nieudanego startu mogło szybko zakończyć starty w PLWS. Zawody eliminacyjne miały się rozpocząć na zapomnianym przez Okręg PZW Lublin łowisku - Majdan Zahorodyński, kilka lat temu (wtedy Okręg PZW Chełm był użytkownikiem wody) corocznie na wiosnę odbywały się tutaj duże zawody spławikowe. Od 2012 roku... cisza. Jedynie nieliczne koła decydowały się robić tu zawody na kilkanaście osób. Dzięki mojemu mocnemu postanowieniu zmiany tej rzeczy, wraz z kolegami udało nam się przygotować niemal 50 stanowisk, czyli 3 sektory pod większe zawody. Z dwóch treningów 2 lata temu wiedziałem czego się spodziewać po tym łowisku. Aby wypaść jak najlepiej, starałem się maksymalnie rozszyfrować zachowania tutejszych płoci, które są głównym celem wiosennych łowów.
Wszystko zaczęło się ponad 2 tygodnie przed zawodami treningiem, który miał potwierdzić panujący rybostan. Oprócz mnie na treningu pojawił się Sylwek, mieszkający nieopodal, znający zbiornik jak własną kieszeń, co więcej - wygrywający większość zawodów na tym łowisku. Po mojej prawej ręce siadł natomiast Paweł, który również musiał przejść eliminacje, aby dostać się do cyklu PLWS. To był mój pierwszy raz z tyczką w roku 2016, ale mimo to od razu postanowiliśmy sprawdzić kilka rzeczy. Ja i Sylwek łowiliśmy dokładnie na takiej samej mieszance, którą po przygotowaniu podzieliliśmy na równe dwie połówki. 1,5kg Płoć SARS a gliny to 4kg ziemi + 2kg somme - to na osobę. Tak samo sklejone i dowilżone. Paweł natomiast użył przemoczonej zanęty Grand Roach SARS oraz 2kg ziemi + 2kg wiżącej + 2kg argille. Różnicę widać było już w kotłach - nasza pulchna i lekka, Pawła cięższa i tęga. Dodatkowo ja do zawartości swojego kotła dodałem nieco czerwonego barwnika, by zmienić kolor mieszanki na bliższy ciemnej cegle. Sylwek łowił batem, ja tyczką na tej samej długości, Paweł tyczką bez 1 rury, a końcówkę na pełnej długości. Efekt końcowy po 3 godzinach? Sylwek 1,5kg (około 50 ryb), ja 300gr (11 ryb), Paweł 800gr (19 ryb). Paweł jako jedyny miał 2 większe ryby (płocie?) jednak szybko uciekły w krzaki odhaczając się, dodatkowo widać wyraźnie, że jego ryby miały lepszą wagę. Jak to robi Sylwek? Nie wiem do tej pory ;-) 
Na tydzień przed zawodami udało się wziąć udział w zawodach Grand Prix Zaprzyjaźnionych Kół - które potraktowałem jako sprawdzenie kolejnej opcji. Tym razem użyłem tej samej zanęty, jednak skład glin 4kg ziemia + 2kg wiążąca + 2kg argilla. Do wstępnego nęcenia dałem dosłownie dwie garści zanęty i nie więcej niż 75ml joka. Łowiło się ciężko, poranny przymrozek, a w czasie zawodów silne porywy bocznego wiatru nie wpływało pozytywnie na ryby i wędkarzy ;-) W sumie złowiłem chyba 13 czy 14 ryb a mój wynik to 485 punktów. 3 czy 4 uklejki, około 5-6 okonków jak palec no i płoteczki, dało mi to 10 wynik na 15 startujących w sektorze. Słabizna. Nadal coś jest nie tak. Co ciekawe, siedzący po mojej lewej ręce Arek miał ze 3 rybki mniej, a wynik o 95gr większy, co dało mu... 6 miejsce w sektorze, już całkiem do przyjęcia. Być może to za sprawą ledwo wymiarowej wzdręgi, którą złowił (sam mu zresztą podrzuciłem miarkę hehe), ale już to pokazuje jaki był ścisk w środkowej części wyników. Paweł w swoim sektorze 9 (wynik 505), a Sylwek... 3 z wynikiem 1 345pkt ;-) Jak on to robi?!?!?! :-)))) Co gorsze, każdy z kolegów z klubu miał inne wnioski, jedynie tylko część rzeczy się pokrywało, a to nie najlepiej wróżyło na 9 kwietnia.
Aż w końcu nadszedł ten dzień, 9 drużyn (1 zrezygnowała kilka dni startem) i 5 miejsc, które dają awans. A tam już czeka 10 najlepszych drużyn województwa lubelskiego oraz 3 tury w trójkącie okręgów Lublin-Zamość-Chełm. Pogoda na kilka dni przed zawodami idealna, niemal wiosenna i tak przez kilka dni... aż do soboty ;-) Szkoda, że załamanie pogody przyszło tuż przed, a nie po zawodach - takie kilkudniowe ocieplenie na pewno rozruszałoby ryby co odbiłoby się na lepszych wynikach.
Tym razem postanowiłem do kotła wrzucić coś innego. Paczka nieco grubszej zanęty Grand Roach SARS o zapachu czekolady oraz gliny Vimba - 2kg ziemia czarna, 4kg somme i 2kg jasna smużąca. Do donęcania zostawiam 1L mieszanki glin oraz jakieś 30% czystej zanęty. Do wstępnego nęcenia dodaję dobre 300ml joka a całość dzielę na 3 porcje. Pierwsza porcja bez kleju, kolejne z dodatkiem bentonitu (ostatnia porcja najbardziej sklejona). Im więcej kleju - tym więcej joka. Tym razem początek niemal idealny. Po pierwszych 40 minutach mam około 20 ryb w siatce i to jest na tą chwilę czołówka sektora. Później brania są coraz słabsze, zaczyna jeszcze mocniej wiać i kropić. Po chwili już nieźle leje... W sumie deszcz padał około 1,5godz, w tym czasie złowiłem maksymalnie ze 2 ryby. Ostatnia godzina również nie była najlepsza, w tym czasie próbowałem już różnych rzeczy, zarówno jeśli chodzi o wysokość łowienia jak i odległość od kul, aż do donęcania serią kubkiem aż po serię kulek podanych z ręki. Ostatecznie wynik wynosi 925pkt co daje 6 miejsce w 9 osobowym sektorze. Na szczęście moja drużyna nie zawiodła, dorzucają 1 i 2 sektorową i spokojnie kończymy zmagania na 2 miejscu. Szkoda tylko, że znów byłem najsłabszym ogniwem ;-) Co się stało? Nie potrafiłem utrzymać stadka płoci, wątpię, aby się przejadły. Wydaje mi się, że należało co jakiś czas strzelić konopiami z procy (pinka mogłaby być zgubna przy tak małych płotkach) - na co w ogóle nie byłem przygotowany (wszystkie 3 dni łowienia zrezygnowałem z gotowanej konopi), bądź po prostu co jakiś czas podawać im małą kulkę kubkiem. Najlepiej mi się łowiło 5cm nad dnem, wkładając zestaw tuż przed kulami. Uciąg znosił zestaw w bok, należało go tylko co jakiś czas na chwilę zastopować. Ale było też kilka takich minut, kiedy branie następowało kilka sekund po tym, jak haczyk znalazł się nad dnem. Bardzo ważne było również gruntowanie stanowiska i znalezienie twardego dna, bez roślinności.
Ostatecznie finał okazał się udany, bo ze 3 startujących drużyn SARS Haczyk wszystkie zajęły miejsca w 5 (miejsca 1,2 i 4). W Polskiej Lidze Wędkarstwa Spławikowego województwa lubelskiego wezmą udział aż 4 drużyny klubu SARS Haczyk. Czy udało się rozpracowanie łowiska? Myślę, że nie. Łowisko ciężkie i chimeryczne, być może stanowiskowe, dodatkowo podczas zawodów szalał niewymiarowy szczupak we wszystkich sektorach, na pewno rozganiając stadka płoci skupione wokół wrzuconych kul zanętowych zawodników.

Relacja, wyniki, zdjęcia, filmy z 1 tury Grand Prix Zaprzyjaźnionych Kół:

Wyniki eliminacji PLWS woj. lubelskie:

wtorek, 8 marca 2016

Początek sezonu... tradycyjny ;-)

Część naszej ekipy na starcie sezonu 2016
I po pierwszych zawodach... Niestety, niezbyt udanych, miało można powiedzieć, że plan nie został wykonany :-(

Czasu na przygotowanie było około 80 minut i jak zawsze na początku sezonu... kule lepiłem podczas gdy inni już nęcili ;-) Z założenia miałem łowić odległościówką i 2 batami (7 metrów oraz 3,5m). W czasie rozkładania się złamałem szczytówkę (zaplątanie w trawie) dłuższego bata, więc jedna opcja odpadła. Właściwie została tylko odległościówka, bo tak jak się spodziewałem, blisko brzegu ryb nie było (w czasie całych zawodów złowiłem chyba 1 mikro płotkę, jazgarza i 2 okonki). Matchem łowiłem na około 25 metrze (na żyłce miałem zaznaczony 30 metr, więc tym razem mam więcej pewności co do podania odległości). Muszę przyznać, że dawno tak blisko nie łowiłem tą metodą ;-) Ale może i dobrze, rzuty były całkiem całkiem, strzelanie procą też (przeważnie pierwsza kulka leciała tylko tuż za daleko). Łowiłem 10 gramowym waglerem Dino Logic, ze zdjętymi mosiężnymi krążkami tak, aby na żyłce dać więcej obciążenia, na które składało się 2 kulki o łącznej masie 3gram oraz 3 śruciny numer 3 (~0,2gr). Jak zawsze łowiłem przelotowo, taką opcję wybieram nawet gdy jest dość płytko. Wylosowałem głębszą część łowiska, grunt oscylował w granicy 1,8m. Momentami były spore porywy wiatru, co znacznie utrudniało zarzucanie (a raczej wyhamowywanie zestawu, który wtedy potrafił zbaczać z linii prostej). Użycie zestawu przelotowego powoduje, że zestaw znacznie wolniej (jeśli w ogóle) spływa. Pierwsza ryba trafiła się gdzieś po 20 minutach, później co kilka minut jakaś mała rybka lądowała w siatce. Około 1,5 godziny od rozpoczęcia wyholowałem karasia dłoniaka, na te zawody istny bonus, niestety - jedynego. Następnie w kilka minut wyholowałem chyba z 5 płotek pod rząd i... koniec. Coś się skończyło, następnie niemal przez godzinę miałem może ze 3 okonki. Próbowałem zwiększać/zmniejszać grunt, zmieniałem kombinacje przynęty na haczku, donęcałem częściej a także robiłem przerwę od donęcania, nie działo się nic. W ostatniej godzinie odłowiłem jeszcze kilka okonków i na 30 minut przed końcem zerwałem spławik... Nie zauważyłem, jak żyłka obwinęła się dookoła ostatniej przelotki. Na szczęście wędka cała, a spławik po kilku minutach został wyjęty przy brzegu - wiało w dobrą stronę ;-) Ostatnie 30 minut to łowienie krótszym batem (1 jazgarz i 1 okonek). Zawody kończę z wynikiem 600 punktów - zakładałem równy kilogram. Tego dnia królowała tyczka, najlepszy wynik wynosił około 2,3kg. Średnia zawodów prawdopodobnie wynosiła około 1kg (może trochę mniej), nie wiem, bo jak się już spakowałem to już było po zakończeniu zawodów ;-) Wydaje mi się, że 1kg odległościówką był realny do osiagnięcia - niestety, do końca nie wiem czego zabrakło. Wydaje mi się, że pomóc by mogło większe nęcenie wstępne w różnej konsystencji z ograniczeniem donęcania. Do wody poszły 2 paczki ziemi torfowej i 3 paczki somme Vimba wraz z 1kg zanęty płoć i 1 kg Lin/Karaś firmy SARS. Z plusów mogę zaliczyć w miarę celne strzelanie z procy, brak potężnych zaplątań zestawu (jeśli już się splątało, to po 2-3 sekundach zestaw był odplątany - taka sytuacja zdarzyła się może z 5 razy), niezłe zarzucanie jak na takie warunki no i... w końcu pierwszy raz byłem na rybach w 2016 roku ;-)
Kolejne zawody na początku kwietnia, może uda się "zaliczyć" jeden wypad treningowy pod koniec marca, tak aby nie rozkładać tyczki po raz pierwszy na ważnych zawodach.

czwartek, 25 lutego 2016

Biała flaga Okręgu i pierwsze zawody tuż tuż

Tonący brzytwy się chwyta...
Okręg PZW Lublin wywiesił białą flagę. Grand Prix Okręgu w wędkarstwie spławikowym w roku 2016 nie będzie. A miało być, nawet mimo rezygnacji czołowych klubów wędkarskich niezgadzających się na organizacyjną nijakość tych najważniejszych wydawać by się mogło zawodów.
Zamiast tych zawodów wymyślono Spławikową Ligę Kół. Całe szczęście (jedyny plus tego pomysłu) zrezygnowano z nazwy Grand Prix Okręgu - nazwy doniosłej, które nosiły zawody do tej pory najmocniej obsadzone. Dalej mamy już serię minusów, oczywiście z mojego punktu widzenia. Umieszczono logo zawodów, które jest słabą podróbką piłkarskiej Ligi Mistrzów... Zawody statutowe z podrobionym logo dużej organizacji? Nie brzmi to poważnie... Kolejny minus - wykluczenie ze startu klubów wędkarskich. Niestety, ciągle niektóre osoby nie rozumieją, że spławikowy sport wyczynowy to w głównej mierze kluby oraz ich sponsorzy. Sami sobie obniżają poprzeczkę jeśli chodzi o poziom sportowy. Drużyny (wyłącznie koła wędkarskie przypominam) mają się składać z 3 seniorów - w takiej formie będą zdobywać punkty w klasyfikacji drużynowej. W przypadku remisu drużyn, o wyższym miejscu decyduje miejsce juniora/kobiety w oddzielnym sektorze junior/kobieta (jeśli taki zawodnik/zawodniczka w ogóle będzie). Dla mnie zaskakujące rozwiązanie, bardziej mnie przekonują jakieś punkty karne (choćby liczone wg ZOWSK jak za nieobecność zawodnika) niż coś takiego. To delikatne "mrugnięcie okiem" Okręgowego sportu - szkolenie nie jest potrzebne. W sumie się nie dziwię, zdecydowana większość młodych spławikowców w ostatnich latach przyłączała się do klubów, gdyż tylko tam następował jeszcze szybszy rozwój młodego zawodnika. Wydaje mi się, że teraz będziemy mieć do czynienia z max 5 zawodnikami w tej kategorii, a ten zabieg pozwoli zebrać więcej niż 3 drużyny. W innym przypadku, klasyfikacja drużynowa nie byłaby potrzebna (nie byłoby kogo klasyfikować).
Czy te zawody mają przyszłość? Zobaczymy. Na razie Okręg w kwestii sportu spławikowego robi już drugi krok do tyłu, czy ruszą na przód?


Sezon coraz bliżej. Podobnie jak w roku ubiegłym wraz z otwarciem sezonu na łowisku "Wzory" w Nasutowie organizowane są zawody. Niedziela 6 marca to już za niecałe półtora tygodnia. W poprzednim roku brałem udział w tych zawodach, jakieś wnioski są - zobaczymy czy teraz pójdzie lepiej. Zakładam identyczną jak rok temu strategię: odległościówka + 2 długości batów. Zmiany będą w podaniu mieszanki jak i robactwa, tyczkę nadal uważam za zbędną, natomiast odległość łowienia wędką z kołowrotkiem będzie znacznie mniejsza niż rok temu. No i na pewno nie będę szukał pod wagglerem karasi ;-) Zapowiadają się podobne warunki pogodowe (chociaż rok temu termin był ciut późniejszy), mój ubiegłoroczny wynik to 540 gram ;-) Założenie na te zawody - przekroczyć kilogram (oczywiście, jeśli warunki będą mniej więcej podobne). Do kotłów pójdzie zanęta Płoć SARS, ziemia torfowa i somme VIMBA, odrobinę minerału płociowego Górka jak i odrobinę konopii prażonych. Tyle. Do tego robak, raczej w 99% wyłącznie jokers. Odległościówka 20-25 metr, 1 bat około 10-11 metra, 2 bat około 5 metra. Trzymajcie kciuki, pewnie będzie: temperatura bliska zeru, kropił deszcz (śnieg?), słonecznica zamiast płotki, ale... ja lubię mierzyć się w zawodach, gdzie zaliczyłem porażkę ;-) A takich łowisk i zawodów jest łohoohohoho i ciut wiecej ;-))))))))))))

poniedziałek, 22 lutego 2016

PLWS startuje po raz trzeci!

Polska Liga Wędkarstwa Spławikowego już po raz trzeci zagości w województwie lubelskim. Tym razem konieczne będzie rozegranie eliminacji, aby wybrać 15 najlepszych trzyosobowych drużyn, które walczyć będą o prawo startu w wielkim, ogólnopolskim Finale. W roku ubiegłym pula nagród na finale wynosiła około 50 000 zł, także jest o co walczyć! Również w rozgrywkach wojewódzkich można liczyć na ciekawe nagrody, a to głównie za sprawą sponsora głównego cyklu zawodów - SARS Wędkarstwo Wyczynowe www.sars.pl . Tym razem najlepsi zawodnicy będą mogli wybierać ze sprzętu hiszpańskiej firmy Yuki, której od niedawna jedynym dystrybutorem na Polskę jest właśnie SARS. Bolonki, odległościówki, uklejówki, kołowrotki, pokrowce, siatki czy rolki, to tylko jedne z nagród, które czekają na najlepszych wędkarzy z Okręgów PZW: Lublin, Chełm i Zamość. 

Jak już wcześniej wspominałem, całą zabawę zaczynamy od eliminacji, w których prawo startu mają drużyny z miejsc 11-15 z sezonu 2015 oraz nowe drużyny, które zapragnęły dołączyć się do Ligi. Maksymalna liczba drużyn przewidziana na eliminacje wynosi 13, a lista powoli już się zapełnia. Ile drużyn awansuje do cyklu zawodów? To w głównej mierze zależy od drużyn z miejsc 1-10 z sezonu 2015, jeśli wszystkie drużyny będą chciały kontynuować swoją wędkarską przygodę z PLWS (a na to się zanosi) to tylko 5 najlepszych drużyn awansuje do rozgrywek wojewódzkich. Jeśli jednak np. 2 drużyny z miejsc 1-10 by zrezygnowały, to z eliminacji awansuje 7 drużyn - chodzi o to, aby w cyklu rozgrywek PLWS na 2016 rok brało udział dokładnie 15 drużyn. Zawody eliminacyjne odbędą się 9 kwietnia na łowisku Majdan Zahorodyński - powiat chełmski, gmina Siedliszcze. Jest to zbiornik z wodą stojącą, o dość równych stanowiskach, gdzie dominującą rybą powinna być płoć, raczej drobna do max 25cm (wyjątki). Oczywiście zbiornik może zaskoczyć, widziałem już w treningową siatkę pełną złotych karasi wraz z takimi bonusami jak leszcz, karp czy lin. Będzie to próba reaktywacji zbiornika i zwrócenia na niego uwagi, przez ostatnie 3-4 lata nie było tu dużych zawodów, a obojętność Okręgu PZW Lublin sprawiła, że stanowiska zaczęły szybko zarastać trzciną. Wcześniej, gdy zbiornik należał do Okręgu PZW Chełm co roku na wiosnę odbywały się tu zawody z cyklu Grand Prix Okręgu. Na jakie wyniki można liczyć? Jeśli warunki pogodowe dopiszą, wierzę, że najlepsi zawodnicy mogą uzyskać wynik rzędu 3000-4000 punktów. Co mi się podoba w tym łowisku? Różnice między zawodnikami mogą być nieduże, stanowiska są równe, nie ma zdecydowanie lepszych i gorszych miejscówek.

Zasadniczy cykl PLWS w województwie lubelskim zaczynamy od spotkania na Dratowie (powiat łęczyński, gmina Ludwin) 28 maja. Przez ostatnie 2 lata wał, na którym odbywają się tu zawody był remontowany, także łowisko to może być niespodzianką i daje równe szanse każdemu z zawodników. Przyzwyczajenia, a także znajomość zbiornika z lat ubiegłych może się tu nie przydać, gdyż przez okres 2 lat nie tylko brakowało wędkarzy u brzegu, ale też i wody, której było mniej o dobry metr. Obecnie trwa napełnianie zbiornika, a od kwietnia zapewne zaroi się od wędkarzy poznających na nowo te sztandarowe łowisko spławikowe Okręgu PZW Lublin.

Druga tura odbędzie się na rzece Bug w Dorohusku (powiat chełmski, gmina Dorohusk) pod samą granicą z Ukrainą. Do tej pory dwukrotnie rzeka Bug gościła zawodników PLWS jednak w miejscowości Wola Uhruska. Tym razem pora na zmianę, gdyż coroczna zmienność łowisk to jedno z założeń PLWS w naszym województwie. Podobno jest to wymagające łowisko, które wymaga od zawodnika dość sporej, rzecznej uniwersalności. Podobno każdy z 3 sektorów może wygrać osoba posługująca się inną metodą spławikowego rzemiosła. Czy to okaże się prawdą? Przekonamy się już 18 czerwca.

Na zakończenie ponownie zawitamy do Krynic (powiat tomaszowski, gmina Krynice) w Okręgu PZW Zamość. Tym samym tury zawodów zostaną po raz trzeci rozegrane w każdym z Okręgów, który bierze udział w cyklu. Zbiornik w Krynicach również powinien dostarczyć możliwość sektorowego zwycięstwa z każdego stanowiska, a ozdobą tej wody są piękne, często dochodzące do 1kg wagi złote karasie. Niestety, nie każdy zawodnik będzie miał możliwość się z nim zmierzyć, dominującą rybą jest tu także płotka.

Na koniec kilka liczb:
- startowe od drużyny za cykl zawodów wynosi 540zł,
- startowe w eliminacjach to dodatkowe 60zł od drużyny,
- dla 3 najlepszych drużyn oraz 3 zwycięzców sektorowych czekają co turę wartościowe nagrody,
- będzie też kilka wędkarskich upominków do rozlosowania wśród reszty uczestników,
- na każdego z zawodników będzie czekał posiłek po zawodach,
- najlepsze 3 drużyny, które uzyskają najlepszy wynik po 3 turach będą mogły uczestniczyć w ogólnopolskim finale Polskiej Ligi Wędkarstwa Spławikowego,
- w roku 2014 uczestniczyło 5 drużyn, rok temu 15, w tym sezonie prawdopodobnie będzie około 20 drużyn (łącznie z eliminacjami, gdzie kilka ekip będzie musiało poczekać rok na kolejną szansę),
- mimo iż najwięcej drużyn jest z Okręgu PZW Lublin, to jeszcze nie udało im się zwyciężyć. Najlepsi w 2014 to Zamojskie Spławiki, a w 2015 Nadburzański Górek Team.


Na koniec chciałbym GORĄCO PODZIĘKOWAĆ organizatorom tur zawodów, oni szykują Wam te zawody za zupełną darmochę, tylko po to, aby wspólnie bawić się w wędkarstwo spławikowe na jak najwyższym poziomie:
Łukasz Będziejewski wraz z zamojską ekipą (Krynice)
Łukasz Guzowski wraz z Kołem PZW Dorohusk (rz. Bug, Dorohusk)
Klub Wędkarski SARS Haczyk (eliminacje oraz Dratów)

wtorek, 16 lutego 2016

Bogactwo wyboru...

Przygotowania do zawodów...
Sezon 2016 zapowiada się bardzo ciekawie, jeśli chodzi o ilość oraz różnorodność zawodów spławikowych w Okręgu Lubelskim. Będąc obrotnym zawodnikiem mającym czas, chęci oraz drużynę, można "zaliczyć" starty niemal we wszystkich możliwych zawodach.

Niestety po raz kolejny nasz region omijają typowe, jednodniowe zawody komercyjne z logo Sensasa, Mavera, czy też Robinsona. Duże wpisowe, duża ilość nagród, niezła frekwencja, lecz chyba jednak brak chętnych organizatorów... a może, duża konkurencja?

W wielkim skrócie przedstawię Wam najciekawsze propozycje na sezon 2016 dla zawodników spławikowych. Zacznijmy od zupełnej nowości.

Lubelska Liga Spławikowa
Brak porozumienia co do wyglądu oraz kierunku rozwoju (a raczej ratowaniem przed rychłym, całkowitym upadkiem) w sprawie Grand Prix Okręgu pomiędzy Okręgowym Kapitanatem Sportowym a większością uczestników reprezentowanych przez 3 kluby wędkarskie spowodował chyba (?) upadek tych zawodów i powstanie na gruzach GPO nowego cyklu zawodów. Zawody oparte na tym co było najlepsze w GPO wraz z istotnymi nowościami. Jeśli nie da się współpracować, należy zrobić coś samemu - Lubelska Liga Spławikowa w całości jest organizowana przez kluby Stynka Lerby Team, Sensas Lublin oraz SARS Haczyk Lublin. Drużyny 3+1 (trzech seniorów + zawodnikU23 bądź kobieta), zaangażowanie w prawidłową organizację, jasne i spójne zasady dotyczące każdej z tur zawodów. Do tego spora pula nagród na zakończenie cyklu dla najlepszych oraz losowo wybranych uczestników. Zapewne sporo osób będzie podchodziło niepewnie, ale czy warto? Organizatorzy są znani i doświadczeni w tego typu imprezach, a skoro się czegoś podejmują to na pewno dołożą wszelkich starań, aby zawody te już w swoim debiucie były hitem sezonu. Pierwszy komunikat Lubelskiej Ligi Spławikowej znajdziecie poniżej, a pierwsze zawody już w połowie kwietnia.

Polska Liga Wędkarstwa Spławikowego
Cykl zawodów ogólnopolskich zainicjowany przez Kacpra Góreckiego w 2014 roku polegający na rozgrywkach wojewódzkich z wielkim, ogólnopolskim finałem. Początki były nieśmiałe, tylko kilka województw "podjęło rękawicę", w tym nasze województwo z 5 drużynami na starcie. Rok 2015 to już wielka eksplozja, połowa kraju, a u nas 15 3-osobowych drużyn. Rok 2016 zapowiada się jeszcze lepiej, dosłownie nieliczne województwa nie będą mieć w kalendarzach rozgrywek PLWS, a u nas aby wziąć udział w rozgrywkach trzeba będzie nawet... przebrnąć przez wstępne eliminacje! Trzy jednodniowe tury, 3-osobowe drużyny bez względu na płeć czy wiek, nagrody dla najlepszych drużyn i zawodników po każdej z tur, a także możliwość startu w naprawdę bajecznym finale, gdzie pula nagród w roku 2015 oscylowała w okolicach 50 000 zł ! Tego w polskim spławiku jeszcze nie było! Wszelkie informacje odnośnie zawodów w województwie lubelskim znajdziecie w linku poniżej, pierwsze eliminacyjne zawody już 9 kwietnia.

Grand Prix Zaprzyjaźnionych Kół
Zawody te swój debiut miały w roku 2012, a początkowo tworzyło je kilka blisko położonych kół PZW: Bełżyce, Bychawa, Chodel, Opole Lubelskie, Poniatowa. Była to mała, lokalna liga spławikowa, dobrze współpracujących i znających się osób. Przez te kilka lat GPZK stało się dużymi zawodami z troszkę ponad 10 stałymi drużynami, dodatkowo wcale nie jest tak łatwo dostać zaproszenie od "szefów" GPZK do udziału w ich cyklu. Jednodniowe tury zawodów (około 5-6 spotkań) na różnych łowiskach, luźna ale wciąż sportowa atmosfera, niesłychana ilość sponsorów a co za tym idzie nagród, startowe tylko 30zł od zawodnika (juniorzy i kobiety zwolnieni z opłaty startowej, dodatkowo startując razem ze wszystkimi liczeni są do oddzielnej klasyfikacji) to tylko niektóre plusy tych zawodów. W 2015 doszło do zawodów, podczas których uczestniczyły również 3 czołowe drużyny z cyklu Grand Prix Okręgu i... zajęły miejsca 4,8,11 na 14 drużyn. Także poziom sportowy jest równie wysoki co poziom organizacyjny. Pierwsze zawody 3 kwietnia.
Poniżej jeden z filmików GPZK, zobaczcie jak wyglądało zakończenie tych zawodów w roku 2015, istne szaleństwo!

Grand Prix Okręgu PZW Lublin
Co tu dużo mówić, jest połowa lutego i żadnych dobrych wiadomości. W ogóle żadnych wiadomości co do rozgrywek - czyli standard okręgowy ciąg dalszy. Jeśli zawody się odbędą to prawdopodobnie z rekordowo niską frekwencją, która od kilku lat i tak spadała. Dlaczego? Duże zróżnicowane organizacyjne tur (dobrze i poprawnie przeprowadzone zawody niestety należały do mniejszości), niechlujstwo organizacyjne i zupełna ignorancja problemów, które z roku na rok się piętrzyły. W końcu "kielich goryczy" się przelał, widząc brać chęci Okręgowego Kapitanatu Sportowego do ratowania rozgrywek czołowe kluby podziękowały za współpracę i udział w zawodach, które powinny być najważniejszymi zawodami w sezonie dla każdego zawodnika. Szkoda, że takie nie są dla "sportowych" działaczy w Okręgu. Czasami coś musi zupełnie umrzeć, zanim odrodzi się na nowo, na dziś mamy zatwierdzony Uchwałą Zarządu Okręgu terminarz GPO z organizatorami, którzy podziękowali za współpracę na takich warunkach... czyli okręgowe standardy ciąg dalszy... niestety.

Puchar Barrakudy i Puchar Haczyka
Te dwie jednodniowe imprezy od kilku lat cieszą się dużą popularnością wśród już nie tylko lubelskich wędkarzy. Zawody indywidualne organizowane "z przytupem" przez dwa lubelskie Koła PZW, w których najlepsi zawodnicy mogą liczyć na atrakcyjne nagrody, a i Ci z dalszych miejsc przeważnie nie opuszczają łowiska z pustymi rękami. To wszystko powoduje, że zawody te mają największą frekwencję jeśli chodzi o zawody spławikowe w całym sezonie. Puchar Haczyka odbędzie się 07.08 a Puchar Barrakudy prawdopodobnie 22.05 (data niepotwierdzona) - miejscem zawodów tradycyjnie Zalew Zemborzycki. Być może w roku 2016 będziemy mieć jakieś nowe, jednodniowe zawody kół bądź sklepów wędkarskich, są też duże szanse na kontynuację zawodów odległościowych Taka Ryba Match Cup, które swój debiut miały jesienią poprzedniego roku.

Zawody Mistrzowskie Okręgu
Zawody dla wybranych, czyli dla najlepszych ;-) Niestety, tutaj również frekwencja z roku na rok coraz niższa, widocznie dotyczy to wszelkich zawodów z Okręgiem jako główny organizator... a to o czymś świadczy. Zawody wszystkich kategorii (kobiety, kadeci, juniorzy, U23, seniorzy oraz weterani) zostaną rozegrane na Dratowie w dniach 25-26.06 (kobiety i młodzież) oraz 23-24.07 (seniorzy i weterani). Dratów znów stanie się areną zmagań spławikowców po 2 latach remontu wału, na którym rozgrywane były zawody. Na dzień dzisiejszy remont zakończony, zbiornik oddany do użytku wędkarzy odpowiednią uchwałą ZO, a dobre ponad metr wody nadal brakuje... Miejmy nadzieję, że Okręg nie obudzi się "za pięć dwunasta" i nie zacznie napuszczania wody na kilkadziesiąt dni przed pierwszymi, ważnymi zawodami, bo to może zakończyć się sportową klapą. Puchar Prezesa rozgrywany na koniec sezonu był nieoficjalnymi mistrzostwami drużyn, od poprzedniego roku są to już tylko kolejne zawody indywidualne. Dlaczego? Spadające zainteresowanie. Dlaczego? Już wspominałem nie raz - gdzie głównym organizatorem jest Okręg tam niechęć do startu narasta z każdym rokiem. Smutne, lecz prawdziwe.

"Sezon na bogato" - szczególnie jeśli umiejętnie wybierzemy to gdzie startować. Można "skakać z kwiatka na kwiatek" wybierając łowiska, na których będziemy rywalizować, możemy ściśle trzymać się nawet 2-3 cyklów i zaliczyć pełny start. Decyzja należy do was, do zobaczenia na zawodach, na niektórych na pewno się pojawię, na innych nie pojawię się nawet jako gość. Zgadniecie jakie zawody ja wybrałem? ;-)