![]() |
Moja ulubiona "nadbużańska" miejscówka |
W najbliższą sobotę 18 czerwca odbędzie się 2 tura Polskiej Ligi Wędkarstwa Spławikowego województwa lubelskiego. Tym razem łowić będziemy na rzece Bug w Dorohusku. Tydzień wcześniej, korzystając z okazji być blisko tej pięknej, nieregulowanej a tym samym dzikiej rzeki, wyskoczyłem na szybki, godzinny trening. Moim celem było namierzenie i jak najszybsze łowienie uklei. Dlaczego ukleje? Ta ryba jest raczej pewniakiem jeśli chodzi o zawody, o których wspomniałem, a gdy słabiej będzie żerowała średnia ryba spod tyczki, to być może będzie i celem numer 1 wielu zawodników.
![]() |
Woda, niestety, dość niska... |
Sprawdzić musiałem kilka rzeczy, np. jak daleko znajduje się ta rybka od brzegu oraz na jakiej głębokości. Nie ukrywam, że łowienie uklei to u mnie duża rzadkość. Odkąd przestano rozgrywać zawody na zbiorniku Zakładów Azotowych "Osadnik" w Puławach, to właściwie nie ma łowiska, gdzie ta ryba była by solidnie punktowana. Co najwyżej jest ona celem wybronienia się od zera i to też nie wszędzie. Także najważniejsze dla mnie było przypomnienie sobie techniki łowienia, bo właśnie tutaj możemy zyskać najwięcej. Poprzez poprawne, powtarzające się ruchy uzyskujemy szybkość, która jest tu kluczowa.
![]() |
Tak mało "gratów" do wędkowania już dawno nie miałem ;-) |
Trzy uklejówki, portfel z przyponami, wypychacz, pudełko z białymi i pinką, trzy zestawy, 2 miski, wiaderko z gliną i zanętą, duży ręcznik i mata zamiast kombajnu ;-) To wszystko! Użyłem 1kg zanęty uklejowej SARS oraz pół opakowania gliny somme Vimba. Wszystko razem wymieszałem, dodałem dużo wody tworząc tzw. papkę. Zacząłem łowić dość wysoko, jakieś 20-30 cm od lustra wody, ale tam nic nie było. Schodziłem co raz niżej, aż do metra. Tam już ukleje brały co zarzucenie i trzeba było czekać co najwyżej kilka sekund. Powoli wracałem z gruntem do góry, jednak ukleja się nie podnosiła i brania były coraz rzadsze. Próbowałem też różnego donęcania, od często i mało po duże gały zalegające i smużące przy dnie.
![]() |
A oto cel "wyprawy" |
Troszkę ponad godzinę czasu pozwoliło mi przypomnieć chociaż podstawowe ruchy i zasady odnośnie takiego łowienia. Do perfekcji daleka droga i wiele treningów, jednak wątpię abym w przyszłości skupiał się na takim łowieniu. Być może, w sobotę nawet nie będzie potrzeby łowienia tych małych, srebrnych rybek. Liczę na dobre żerowanie głównie krąpików, fajnie jakby co któraś ryba była za 200-300 punktów ;-) Plan taktyczny w głowie jest, wkrótce okaże się jaki będzie efekt ;-) Do zobaczenia niebawem, wpis z relacją z zawodów na pewno będzie na blogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz