piątek, 5 września 2014

Zawody "Zdzicha"!

Pod koniec sierpnia miały się odbyć zawody o Puchar Puław, zaliczane go Spławikowego Grand Prix Okręgu. Organizator jednak postanowił przenieść zawody na połowę września. W utworzoną "dziurę" szybko dopasował się Bogdan Wąsik organizując zawody "Puchar Burmistrza Miasta Ryki", które były prawdziwym pokazem tego jak zawody spławikowe powinny przebiegać. Łatwość organizacyjna i błyskawiczne działania na pewno niejednego powaliłoby na nogi. W ekspresowym tempie znalazł się sponsor główny - Burmistrz Miasta Ryki p. Jerzy Gąska (który również wystartował w zawodach, bo okazało się że to również "wyczynowiec pełną gębą"), a swoje dołożyli m.in. firma "Spin-Pol Maver" Adam Kruk, firma "Stynka" Tomka Iwanowskiego, dom weselny "Mila", lakiery samochodowe "Standox", drukarnia "Elko" czy koło Czysta Woda w Rykach. Warto zauważyć, że już po 1 dniu zapisów 90% miejsca na liście startowej było zaklepane - organizator przyjął, że zawody odbędą się maksymalnie przy udziale 30 osób. Miejscem rozegrania zawodów było dla wielu osób nowością - mieliśmy walczyć na przyujściowym odcinku rzeki Wieprz do Wisły, niedaleko Dęblina. Ci co jeździli na treningi byli zachwyceni - piękny, dziki krajobraz, mnogość ryb różnych gatunków, no łowisko wręcz idealne. Niestety... jak to często bywa, w dzień zawodów przychodzi nagła zmiana pogody - było zimno i ciągle padał deszcz. Prawdopodobnie (nie sprawdzałem) również ciśnienie spadło znacznie, a to musiało się odbić negatywnie na braniach ryb. Tylko nieliczni zawodnicy mieli pojedyncze brania pod tyczką, nawet Ci, którzy złowili tak kilka ryb mówili, iż były one przypadkowe, trudno było określić co akurat na nie podziałało ;-) Tak po prostu pewnie przepływały ;-) I mi się udało złowić jednego, jedynego krąpika  tyczką i tyle... Zawody rozpocząłem od uklejówki, bo i również taką metodą można było na treningach pokusić się o duży wynik. Zachmurzone niebo i padający deszcz... to nie są idealne warunki na ukleje, przez pierwsze pół godziny nie miałem nawet brania, zresztą kolega łowiący obok również "pod nogami" miał identycznie. Wyjeżdżając tyczką i łowiąc tego krąpika myślałem, że może MI akurat weszły - nie weszły ;-) Mijała godzina zawodów i dochodziły do mnie już pierwsze informacje - wszędzie nieoczekiwana LIPA. W tym momencie kolega obok łowi 3 uklejkę... Wracam do uklejówki i po chwili mam pierwszą mikro uklejkę. Co mniej więcej 30 minut wracałem na kilka przepłynięć tyczką, ale bez efektów. Zresztą ukleja też nie brała rewelacyjnie, udało się "wyskrobać" trochę ponad 500 punktów, co w sumie dało mi 13 miejsce. Zwyciężył Tomek Iwanowski, łowiąc głównie ukleje (on jest w tym prawdziwym mistrzem) z wynikiem troszkę ponad 1500pkt. Na drugim i trzecim miejscu zawodnicy otwierający i zamykający stawkę z kilkoma rybami spod tyczki. Warto również dodać, że główny sponsor - Burmistrz Ryk uplasował się w czołowej "10" zawodów! No pięknie, za plecami wielu uczestników Grand Prix Okręgu Lubelskiego!
Organizacja na medal. Złoty. Równe stanowiska, fajne nagrody (dla wszystkich, nawet "pomagierów" w organizacji), taśma oddzielająca zawodników od ewentualnych kibiców (wiadomo, że czasami się zdarzy przechodzeń bądź inny wędkarz), super atmosfera, sprawne losowanie i ważenie oraz wiele, wiele dobrego humoru. Wyniki były słabe, niektórzy (jeżdżący na wcześniejsze treningi), nie mogli uwierzyć, że pogoda mogła aż tak wpłynąć na łowisko, gdzie niemal co przepłynięcie jakaś ryba pojawiała się na haczyku. A ryby podobno przeróżne, od krąpi i leszczyków, po sapy, rozpióry, jazie czy klenie. Bliskość Wisły powoduje, że właściwie spodziewać się można KAŻDEJ ryby, to duży plus łowiska. Mimo tych słabych wyników nie widziałem ani jednej twarzy, na której nie byłoby uśmiechu! A przez całe zawody i czas na przygotowanie padał deszcz! Także łatwo nie było.
Brawo Bogdan "Zdzichu" Wąsik - pokazałeś jak się robi zawody i jakie powinno być do nich podejście. Pełen profesjonalizm. Czekamy na kolejne tego typu, udział w takich zawodach to czysta przyjemność!


A w niedzielę przypomnę sobie jak się łowi na koszyczek ;-) Przede mną Gruntowe Mistrzostwa Koła PZW Haczyk. Kiedyś kiedyś ta metoda była mi bliska, właściwie była to moja jedyna metoda jaką się posługiwałem, a wtedy tyczka, cały ten sprzęt, przygotowania... wtedy pojawiał mi się jedynie ironiczny uśmieszek na twarzy ;-) Od 5 lat startuję w większości zawodów mistrzowskich koła, a chyba jeszcze nigdy nie byłem w pierwszej "3". Pora to powoli zmieniać ;-) Pora na poważnie startować w tego typu zawodach, jak wyjdzie? Przekonamy się w niedzielę!

2 komentarze:

  1. Patrząc na zdjęcia - pogoda deszczowa, ale widać, że wszyscy świetnie się bawili podczas tej imprezy:) Może za rok uda mi się wziąć w niej udział, byłoby super!

    OdpowiedzUsuń