"Dziura" nr2 uroczego jeziorka |
W końcu się udało! Pojechać na ryby ;-) Cel - testowanie nowego kija i spławika. Udało mi się kupić kij kilkuletni, lecz nie używany o długości 450cm - Trabucco Sygnum TLD 45 MH. Miał być szybki (bo takie kije odległościowe preferuję) i rzeczywiście taki był ;-) Do tego Craluso Slider Zero. Do kotła trafiły resztki czarnych Etang i Gardons Sensasa i pół paczki Płoć Sars. Odrobinę epiciene i wanilii również Sars, jakieś 150ml mrożonego joka i pinka na hak. Z glin paczka ziemi i rozpraszającej, całość nie przekraczała 8 litrów. Przygotowanie pod płotki i łowienie głęboko więc wybieram dość trudne łowisko - jeziorko Lipieniec. Niestety, moje ulubione stanowisko było już zajęte, ale na drugim stanowisku mogłem się rozkładać. Całe szczęście, to jedyne miejsca, gdzie da się wędkować z brzegu na tym jeziorze ;-)
Zapomniałem dodać, że trzecią testowaną rzeczą była wkrętarko-wiertarka wraz z mieszadłem. Ten sprzęt wydaje się niezastąpiony, gdy musimy nieco dowilżyć naszą mieszankę. Używając spryskiwacza w czasie mieszania wkrętarką uzyskujemy świetny efekt końcowy. Oczywiście - sito jest zawsze konieczne!
Nie chciałem łowić za daleko, ale też nie za blisko (nowy kij i nowy spławik typu slider, musiałem ocenić ich przydatność). Wyszło około 35 metra, jakieś 5-7 metrów za większym pasem moczarki czy tam rogatka ;-) Na szczęście pas roślin nie był za gęsty, ale powolne ściąganie zestawu z opuszczoną wędką zawsze kończyło się zaczepem - na szczęście miękkim, a na zestawie doczepiały się wyłącznie resztki bądź pojedyncze, oderwane łodygi miękkich roślin.
Głębokość w tym miejscu wynosiła około 3 metrów. Nauczony doświadczeniem, postanowiłem znacznie mniej zanęcić na "dzień dobry". Do wody poszło nie więcej niż 10 kulek i... po może minucie już pierwsza mała płotka zanurzyła antenkę spławika! Po chwili kolejna mała, około 10cm płoteczka pojawiła się na brzegu. Po chwili kolejne branie, tym razem czuję, że to PŁOĆ ;-) Niestety, trudny teren i wykorzystując roślinność płoć wygrywa ze mną ten pojedynek. Holowanie w takim miejscu jest dość wymagające, po zacięciu należy jak najszybciej i jak najwyżej poderwać rybę do góry, a później nie pozwalając rybie schodzić w dół holować ją do brzegu na pionowo uniesionym kijem... z wyprostowaną maksymalnie ręką (oczywiście stojąc). W niecałe 2 godziny miałem 20 płotek, 2 ukleje, ze 2 spady i może 5-7 niezaciętych brań (głównie na początku, kiedy dopasowywałem się do nowego kija). W połowie łowienia postanowiłem jakieś 3-4 cm przyponu kłaść na dno, od tego momentu łowiłem wyłącznie 15-18cm płotki, już fajne. Chociaż wiem, że są tam jeszcze większe, niestety... może następnym razem ;-)
Typowa płotka z Lipieńca |
A teraz kilka słów o testowanym sprzęcie. Wkrętarko-wiertarka 18V plus mieszadło - super sprawa, zacznie przyspiesza szykowanie towaru, a właściwie mieszanie (na sucho czy też dowilżanie). Spławik Craluso Slider Zero - prawdopodobnie zostanie wśród moich liderów, jeśli chodzi o łowienie odległościówką. Specjalny materiał z jakich są robione spławiki odległościowe craluso powoduje, że znacznie wydłuża się ich żywotność. Czuła, dobrze widoczna antena, jedynie mógłby ustawiać się nieco szybciej. Po pierwszych rzutach konieczne jest liczenie sekund do ustawienia się spławika, podczas łowienia każdy dłuższy czas świadczy o braniu w opadzie (złowiłem 2 ukleje) czy też o splątaniu zestawu. No i sam kij. Tutaj nie mam żadnych zastrzeżeń, byłem bardzo zadowolony ze swojego dotychczasowego kija typu match, więc podchodziłem nieufnie, ale... no nie ma się do czego przyczepić ;-)
Kiedyś łowiłem tu wczesną wiosną, wtedy nie było aż tak zarośnięte ;-) |
Drugiego dnia udało mi się zrobić szybki wypad na mały stawik, na którym łowiłem już w poprzednich latach. Tym razem sprawdzałem spławik, w którym pokładam duże nadzieję, jeśli chodzi o łowienie batem. Tym spławikiem jest Garbolino model DS9 o ile dobrze pamiętam, wrzucałem już fotki w jednym z poprzednich wpisów. I tu muszę przyznać, że miałem "czuja" ;-) Spławik spisywał się idealnie i na pewno od dziś staje się moim "batowym" nr.1 do łowienia dalej niż 4metry od brzegu. W 50 minut złowiłem około 15 karasi na pół dłoni, w tym jednego dłoniaka. Ryby zameldowały się w polu nęcenie (resztki z dnia wczorajszego) momentalnie, a w drugim braniu miałem już fajną płotkę (trochę ponad 20 sztuk małych płotek wpuściłem tam rok temu i co mnie cieszy - chyba się przyjęły). Kolejne branie i... dwa mocniejsze uderzenia tuż po zacięciu i nie byłem w stanie wyholować ryby! Spadła, a ja szybko (pozytywnie zaskoczony) zmieniam uklejową szczytówkę na oryginalną do Tournamenta 700 bez dwóch ostatnich rur. Zabawa świetna, a co mnie cieszy najbardziej - nie zdarzyły mi się puste zacięcia co świadczy tylko o idealnym dobraniu elementów takich jak: moment zacięcia, szczytówka, spławik, zestaw, haczyk. Za kilka dni kolejne treningi, albo uklejki na rzece, albo odległościówka z krąpikami i leszczykami. I chyba już nic do testowania, wyłącznie trening udoskonalający ;-)
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń