piątek, 22 maja 2015

Gaszę światło...

Przypatrzcie się uważnie, to jedyna okazja aby obejrzeć moje
plecy ;-) W tabeli z wynikami nie mam na kogo się oglądać ;-)
Nie tak miały wyglądać zawody Lubelskiej Ligi Spławikowej PLWS w Krynicach w moim wykonaniu. To była totalna porażka i gdyby nie świadomość tego, to ten "wędkarski dzień" można by spisać zupełnie na straty. Wieczór przed zawodami postanowiłem całkowicie zmienić swoje założenia co do przygotowania się do zawodów. Poszedłem na całość, licząc że w razie co będę łowił wszędobylską płotkę. Oczywiście nastawiałem się na ryby bonusowe w postaci karasi srebrzystych, które w tej wodzie są z przedziału od pół do lekko ponad kilograma. Postanowiłem podać dużo mięsa (duży biały, pinka, czerwony), konopie i kukurydzę w dość tęgiej mieszance. I to niestety był błąd. Bolesny... Najsłabszy wynik w zawodach, ostatnie miejsce w sektorze, brak kontaktu z większą rybą. Alternatywą miało był łowienie płotek batem 3-4m, niestety... Płotki były przy brzegu przez jedynie pierwsze minuty. Dość sporych rozmiarów, ale z czasem ten punkt nęcenia zdominowały niemal przezroczyste płoteczki, które nawet trudno było zaciąć. No cóż, czasami trzeba zrobić krok do tyłu, aby później pójść na przód. A to później... zapowiada się na lipiec, a może jeszcze później... Powoli wychodzi brak obłowienia i treningów, takie zawody z doskoku nie mogą kończyć się udanie, może pora wrócić do podstaw i spokojnie spędzić czas na treningach odpuszczając zawody? Zobaczymy...

Relację z zawodów, wyniki i zdjęcia znajdziecie w linku poniżej:
Relacja z 2 tuty Lubelskiej Ligi Spławikowej PLWS,  16.06.2015 Krynice


3 komentarze:

  1. Czasami tak bywa, że nasz plan okazuje się całkowicie nieskuteczny i dajemy ciała na całej linii, ale nie poddawaj się! Kolejnym razem będzie lepiej i zajmiesz wyższe miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wędkarstwo to takie hobby- sport, że nigdy nic nie jest do końca przesądzone. Dziś gorzej, ale następny wypad nad wodę lub zawody może zmienić nastawienie jak i tabelę. Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie... porażki wiele uczą, ale jeśli tylko wiadomo gdzie popełniliśmy błędy. Wtedy rzeczywiście płynie z nich jakaś nauka na przyszłość.
    Szkoda tylko, że mając tak mało czasu na łowienie zwyczajnie ten czas marnuję w tak głupi sposób...

    No nic, w lipcu 2 kolejne wyzwania - rzeka Bug w Woli Uhruskiej (ostatnia tura PLWS) oraz Bychawa, gdzie kiedyś miało być tak pięknie ;-))))))))))))
    Zobaczymy, czy w tych 2 przypadkach porządnie odrobiłem lekcje ;-)

    OdpowiedzUsuń