wtorek, 15 grudnia 2015

Lubelski spławik legł w gruzach...

Miała być bomba i jest (odnoszę się do zakończenia poprzedniego wpisu). Niestety, poniższa sprawa jest na tyle poważna, że z planowaną jak najbardziej pozytywną informacją muszę się wstrzymać. 

Bohaterami dzisiejszego wpisu są:

Edward Kosiewski
Bogusław Borowski
Edward Kosiewski, w ostatnich latach v-ce prezes Okręgu ds. sportu, obecnie niedawno wybrany prezes Okręgu. Bogdan Borowski, członek Zarządu Okręgu, odpowiedzialny za sport spławikowy w Okręgowej Komisji Sportowej. Zdaniem 99% zawodników Ci dwaj Panowie odpowiadają za to, że sport spławikowy w Okręgu stoi nad przepaścią.  Zacznijmy jednak od początku...

Przez ostatnie lata frekwencja w okręgowych zawodach spławikowych spada. Coraz bardziej spada też poziom organizacyjny tych zawodów. Zdaniem E.Kosiewskiego "jesteście już tak dobrzy, że inni boją się z wami rywalizować" (cytat z zakończenia sezonu spławikowego, wręczenia pucharów i spotkania z drużynami). Naszym zdaniem, zawodnicy po prostu wybierają zawody atrakcyjniejsze, nie tylko pod względem nagród (bo nie zawsze one są najważniejsze), ale ważne jest też przygotowanie organizatora do zawodów. Rok 2015 to rekordowe 10 seniorów w sektorze, ciągle powtarzające się błędy i bylejakość organizacyjna. Mimo to, B.Borowski nie widzi nic złego, zawody organizowane są poprawnie. Na takie standardy nie może się zgodzić większość zawodników ciągle biorących udział w Spławikowych Grand Prix Okręgu - głównie z klubów Sensas Haczyk, Sensas Lublin i Lerby Ryki. Ponad 2 tygodnie przed zebraniem OKS z drużynami kluby wysyłają pismo, w którym domagają się przedstawienia planu naprawczego GPO oraz pomysłów na odbicie się od dna ich zdaniem zawodów o coraz mniejszym prestiżu. Doszliśmy do momentu, gdzie lepiej przygotowane są zawody towarzyskie, niż te z cyklu GPO (które powinny być najważniejsze nie tylko dla zawodników, ale i organizujących je osób).
Oczywiście OKS daje plamę. Zero pomysłów na odbudowę, pomysły lecą tylko ze strony klubów. Dochodzi do fundamentalnych dla nas rzeczy, takich jak zasady ogólne organizacji tur GPO oraz finansów. Okręg, jako współorganizator (chyba tylko z nazwy) GPO, nadal uważa, że udostępnienie sędziego sekretarza do wyników, wag, siatek do ważenia i ewentualnie numerków do wbicia w stanowisku to dużo i wystarczająco. Nie dla nas, po raz kolejny nie możemy się zgodzić na wegetację tych zawodów (dla nas najważniejszych). Rezygnujemy z pomocy w organizacji tur GPO, ale i także rezygnujemy ze startów w tym cyklu zawodów (tym samym rezygnuje ponad 50% uczestników z roku 2015). Wychodzimy.

Jesteśmy gotowi na organizację nowego cyklu zawodów, BEZ ŻADNEJ POMOCY czy też ingerencji Okręgu. Jestem pewny, że pokażemy jak powinny wyglądać tego typu zawody. Każdy z nas ma doświadczenie w organizacji dużych zawodów, mamy wiele pomysłów odnośnie podniesienia atrakcyjności zawodów.

Czy Grand Prix Okręgu w 2016 roku zostanie rozegrane? To się okaże, nawet jeśli członkowie Okręgowego Kapitanatu Sportowego wezmą na swoje bary organizację wszystkich tur, to i tak frekwencja w zawodach może być na poziomie zawodów kołowych...  Skąpy dwa razy traci Panowie z Okręgu. B.Borowski właściwie niczym nie zaskakuje, jego "stołek" już dawno powinien zająć ktoś kompetentny, nowy prezes E.Kosiewski ma poważny falstart, nowy szef od sportu K.Krystecki zaczyna od sporych problemów organizacyjnych. W sumie wszedł na grząski grunt, spławik od dłuższego czasu był "psuty" przez 2 bohaterów mojego wpisu. Może z czasem "poukłada" na nowo klocki, może...ale na pewno nie w tym roku, nie mówiąc już o pracy nad odbudową szacunku i zaufania do OKS.

A my robimy swoje i szykujemy taki cykl zawodów, który powinien ruszyć w 2016 pod nazwą Grand Prix Okręgu PZW Lublin. Ruszy pod inną nazwą, zupełnie bez Okręgu, miejmy nadzieję, że Okręgowy Kapitanat Sportowy będzie patrzył i co najważniejsze - będzie się uczył (na swoich błędach).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz