wtorek, 8 marca 2016

Początek sezonu... tradycyjny ;-)

Część naszej ekipy na starcie sezonu 2016
I po pierwszych zawodach... Niestety, niezbyt udanych, miało można powiedzieć, że plan nie został wykonany :-(

Czasu na przygotowanie było około 80 minut i jak zawsze na początku sezonu... kule lepiłem podczas gdy inni już nęcili ;-) Z założenia miałem łowić odległościówką i 2 batami (7 metrów oraz 3,5m). W czasie rozkładania się złamałem szczytówkę (zaplątanie w trawie) dłuższego bata, więc jedna opcja odpadła. Właściwie została tylko odległościówka, bo tak jak się spodziewałem, blisko brzegu ryb nie było (w czasie całych zawodów złowiłem chyba 1 mikro płotkę, jazgarza i 2 okonki). Matchem łowiłem na około 25 metrze (na żyłce miałem zaznaczony 30 metr, więc tym razem mam więcej pewności co do podania odległości). Muszę przyznać, że dawno tak blisko nie łowiłem tą metodą ;-) Ale może i dobrze, rzuty były całkiem całkiem, strzelanie procą też (przeważnie pierwsza kulka leciała tylko tuż za daleko). Łowiłem 10 gramowym waglerem Dino Logic, ze zdjętymi mosiężnymi krążkami tak, aby na żyłce dać więcej obciążenia, na które składało się 2 kulki o łącznej masie 3gram oraz 3 śruciny numer 3 (~0,2gr). Jak zawsze łowiłem przelotowo, taką opcję wybieram nawet gdy jest dość płytko. Wylosowałem głębszą część łowiska, grunt oscylował w granicy 1,8m. Momentami były spore porywy wiatru, co znacznie utrudniało zarzucanie (a raczej wyhamowywanie zestawu, który wtedy potrafił zbaczać z linii prostej). Użycie zestawu przelotowego powoduje, że zestaw znacznie wolniej (jeśli w ogóle) spływa. Pierwsza ryba trafiła się gdzieś po 20 minutach, później co kilka minut jakaś mała rybka lądowała w siatce. Około 1,5 godziny od rozpoczęcia wyholowałem karasia dłoniaka, na te zawody istny bonus, niestety - jedynego. Następnie w kilka minut wyholowałem chyba z 5 płotek pod rząd i... koniec. Coś się skończyło, następnie niemal przez godzinę miałem może ze 3 okonki. Próbowałem zwiększać/zmniejszać grunt, zmieniałem kombinacje przynęty na haczku, donęcałem częściej a także robiłem przerwę od donęcania, nie działo się nic. W ostatniej godzinie odłowiłem jeszcze kilka okonków i na 30 minut przed końcem zerwałem spławik... Nie zauważyłem, jak żyłka obwinęła się dookoła ostatniej przelotki. Na szczęście wędka cała, a spławik po kilku minutach został wyjęty przy brzegu - wiało w dobrą stronę ;-) Ostatnie 30 minut to łowienie krótszym batem (1 jazgarz i 1 okonek). Zawody kończę z wynikiem 600 punktów - zakładałem równy kilogram. Tego dnia królowała tyczka, najlepszy wynik wynosił około 2,3kg. Średnia zawodów prawdopodobnie wynosiła około 1kg (może trochę mniej), nie wiem, bo jak się już spakowałem to już było po zakończeniu zawodów ;-) Wydaje mi się, że 1kg odległościówką był realny do osiagnięcia - niestety, do końca nie wiem czego zabrakło. Wydaje mi się, że pomóc by mogło większe nęcenie wstępne w różnej konsystencji z ograniczeniem donęcania. Do wody poszły 2 paczki ziemi torfowej i 3 paczki somme Vimba wraz z 1kg zanęty płoć i 1 kg Lin/Karaś firmy SARS. Z plusów mogę zaliczyć w miarę celne strzelanie z procy, brak potężnych zaplątań zestawu (jeśli już się splątało, to po 2-3 sekundach zestaw był odplątany - taka sytuacja zdarzyła się może z 5 razy), niezłe zarzucanie jak na takie warunki no i... w końcu pierwszy raz byłem na rybach w 2016 roku ;-)
Kolejne zawody na początku kwietnia, może uda się "zaliczyć" jeden wypad treningowy pod koniec marca, tak aby nie rozkładać tyczki po raz pierwszy na ważnych zawodach.