piątek, 24 marca 2017

Przechowywanie ochotki

Dużymi krokami zbliżają się pierwsze zawody. Z jeszcze większymi pierwsze łowienie tyczką od... ponad pół roku? ;-) Bo nie można to tego nazwać treningiem. W kwietniu będą zawody na Zalewie Zemborzyckim, uważam że jeśli chodzi o to łowisko to dość dobrze je znam, szczególnie jeśli chodzi o okres wiosenny. Aby coś sprawdzić, by miało to sens i przełożenie na zawody - należałoby to zrobić maksymalnie 2-3 dni przed samymi zawodami. Ale do zawodów 2 tygodnie, a ja jadę aby "zrzucić rdzę" ;-)
Oczywiście nawet podczas takiego łowienia można też kilka rzeczy sprawdzić, np. wstępny wybór modelu spławika. Zakładając tą samą gramaturę, ustawiając identycznie grunt i rozkład śrucin można sprawdzić jak dany spławik się zachowuje na tle innego. Jednak mój najbliższy trening ma na celu głównie jedno - przypomnieniu sobie jak wygląda łowienie ;-))

W związku z tym, że dokładnie nie wiedziałem którego dnia pojadę na trening, potrzebowałem przez dłuższy czas przetrzymać ochotkę hakową i zanętową (jokersa). W niedzielę (czas planowanego treningu) będzie to dokładnie 10 dni od momentu zakupu robaków. I w tym wpisie przedstawię Wam w jaki sposób ja przechowuję ochotkę hakową i jokersa.

HAKOWA
Delikatna przynęta, która potrzebuje uwagi i... doświadczenia z naszej strony. Obecnie przechowuję ją w domu wyłącznie w wodzie. Na szczęście mam swoją małą część lodówki ;-))) Staram się zachować temperaturę w granicach od 6 do 9 stopni. Na 0,25 L ochotki około litr wody w pojemniku mieszczącym niecałe 2L. Jeśli mam więcej ochotki - konieczne jest drugie pudełko, ochotka nie lubi tłoku. Jednak najbardziej nie lubi... martwych koleżanek ;-) Wodę zmieniam dwukrotnie w ciągu dnia - rano i wieczorem. Całą. Używam zwykłej kranówki. Czego jeszcze nie lubi smakołyk nr1 dla ryb? Zmiany temperatur. Dlatego woda, którą zamierzam podmienić leży zamknięta w butelce obok pojemnika z ochotką. Tym sposobem mam pewność, że podmieniając wodę, zachowuję tą samą temperaturę. A jak to dokładnie wygląda? Rano otwieram lodówkę, wyjmuję całą "moją" szufladkę, powoli wylewam zawartość pudełka na drobniutkie sitko, wlewam "nową" wodę z butelki do pojemnika, wkładam specjalne, kwadratowe sitko przez które powoli przechodzi ochotka, wrzucam z drobnego sitka ochotkę, zakładam pokrywkę. Do pustej litrowej butelki wlewam zimną wodę i wszystko wraca do lodówki. Czasami, w ciągu dnia przerzucam ponownie ochotkę na sitko do ochotki, ale bez podmiany wody. Podmiana jak już wspominałem wystarczy rano i wieczorem. I to wszystko. Uwierzcie, że ochotka jest w dobrej kondycji. Wiadomo, że wszystko zależy od tego jaki towar dostaniemy. Te robaki ze zdjęcia oceniam na dobre, przez te niecałe 10dni przy każdej podmianie wody na sitku pozostawało mniej więcej 3-7 padniętych sztuk. Całkiem nieźle, prawda? 




JOKERS
Tutaj sprawa jest już troszkę łatwiejsza. Nigdy nie przetrzymuję jokersa w lodówce - piwnica jest optymalna (no chyba, że ktoś ma piwnicę, w której zdecydowanie nie "czuć" niższej temperatury. Jokers w lodówce (przeważnie przenośnej z zamrożonymi wkładami) występuje u mnie wyłącznie podczas transportu na zawody i na samych zawodach. Ważne jest wstępne odczytanie kondycji jokersa. Zapach i ruchliwość już dużo nam mogą powiedzieć. Czasami warto go wrzucić do wiaderka z wodą. UWAGA! Przypominam, aby różnica temperatur nie była wyraźna, bo możemy tym dobić i tak słabego już robaka. Po płukaniu jokersa wylewamy go na bardzo drobne sitko, czekamy chwilę aż krople wody przestaną lecieć i ja wykładam go na ręcznik (ale nie papierowy). Po pewnym czasie ręcznik robi się wilgotny i wtedy można jokersa przerzucić na gazetę. Kiedyś używałem dużych podkładów higienicznych, obecnie powróciłem do ręcznika i gazety. Teraz wystarczy jokersa delikatnie przesypać pyłem (najlepiej podsuszonym) z ziemi bełchatowskiej. Takim samym pyłem przysypuję jokersa, gdy będzie on w piwnicy 2-3 dni, a jego kondycja jest co najmniej dobra. Zawiniętego w gazetę jokersa delikatnie spryskuję wodą, tak aby papier był delikatnie wilgotny (ale nie mokry). Co wieczór sprawdzam stan jokersa (jeśli kondycja jest gorsza, należy sprawdzać go 2-3 razy dziennie), rozwijam go i delikatnie mieszam. Następnie zawijam w gazetę i ponownie zwilżam gazetę. Gdy jokers ma być przechowany dłuższy czas potrzeba jest więcej ziemi. Przyjęło się już, że jedna gazeta przeważnie zawiera 0,5 L jokersa. Ja dzielę tą porcję na pół i wsypuję zdecydowanie więcej ziemi, prosto z paczki (już nie wysuszony pył). Ważne jest, aby jok był niemal zasypany ziemią, zawartość była pulchna, sucha (można delikatnie spryskać kropelkami wody bo wewnątrz nie może być też "sahara") i aby larwy nie były ze sobą połączone w grudki. Zawijam gazetę i spryskuję papier wodą. Wydaje się trudne? Banalnie proste i szybkie - 5 minut wystarcza. Co zrobić, by przed zawodami pozbyć się ziemi? Małe porcje przenosimy na najdrobniejsze sito i energicznie poruszamy nim, a to co zostanie przesypujemy do innego pojemnika/wiadra czy też na nową gazetę. Jeśli chcemy pozbyć się całkowicie jakiejkolwiek obecności ziemi - koniecznie będzie jeszcze dodatkowe płukanie jokersa (tak jak w przypadku zakupienia robaków o słabej kondycji). I jeszcze jedna uwaga - przy płukaniu warto zostawić robaki na jakieś 30 minut w wodzie. To doda im nieco wigoru. Stosuję ziemię firmy VIMBA - ale prawdopodobnie większość ziem bełchatowskich obecnych na rynku spełni swoją rolę.



A wy jak przetrzymujecie ochotkę i jokersa? Pamiętajcie, że odpowiednie przygotowanie ochotki i jokersa do zawodów to podstawa. Bez tego nasze szanse na dobry wynik od razu na starcie maleją do minimum.