niedziela, 22 lipca 2018

Szybki test w samo południe

Dziś łowimy tutaj

Zaraz będzie branie ;-)

Pinka, białe, mieszanka zanętowa, glina i kuku
Dziś udało mi się wyskoczyć na bardzo szybkie ryby. Naprawdę bardzo szybkie... Dopiero około godziny 12 mogłem wyruszyć na jezioro Glinki, aby tam po znalezieniu wolnego miejsca (a w niedzielę w sezonie wakacyjnym wcale to proste nie jest) przeprowadzić szybki test. 


Niestety... To była największa ryba dzisiejszego dnia...
Po pierwsze chciałem sobie troszkę przypomnieć sportowe łowienie feederem - być może za tydzień dam radę wystartować w 1 turze Feeder Grand Grand Prix Okręgu na Zalewie Zemborzyckim, także krótkie przypomnienie na pewno mi się przyda. Druga testowana rzecz to zanęty, z którymi do tej pory jeszcze nie miałem przyjemności - zanęty Piscari. Dodatkowo miałem to szczęście, że testowałem zanętę, której na razie nie ma w sprzedaży, a opisana była jako Rzeka Optium - Jaź, krąp, leszcz. Pierwsze wrażenie po otwarciu paczki - pozytywne, przyjemny, słodki zapach, po dodaniu wody zanęta przyjemnie "puchnie" z wyraźnie widocznymi drobinkami fluo w kolorze czerwonym i żółtym. Jednak to nie moje odczucia są tu ważne, obecnie na rynku jest sporo naprawdę dobrze robionych zanęt.

Łowiłem na wymierzonym, 30 metrze od brzegu. Zanęciłem mieszanką zanęta-glina w stosunku 1:1. Natomiast mieszanka glin to była somme i ziemia torfowa od Vimby, również w stosunku 1:1. Po około 10, większych koszyczkach wypełnionych zanętą przyszła pora na zmianę koszyczka na znacznie mniejszy i dopięcie przyponu o długości 50cm, średnicy 0,12mm z haczykiem nr14. Na haczyk lądowały 2-3 białe robaki, a do koszyczka mieszanka zanętowa ze sporą ilością topionej pinki z odrobiną kukurydzy, zastopowana gliną z dwóch stron. Ryby pojawiły się od razu - na początku bardzo chuda płoteczka o wielkości palca wskazującego, a następnie 15cm leszczyki i krąpie. Pojawiły się także ze 3 ukleje podobnych rozmiarów. 


A to powędrowało do wiadra 
Po około 20 minutach zdarzały się nawet brania podczas... opadania koszyczka, należało być czujnym. Niestety, miałem tylko około 80 minut samego łowienia, jednak test w samo południe oceniam pozytywnie. Ilość brań ogromna, właściwie nie czekałem dłużej niż 30 sekund od momentu, gdy koszyk dotarł do dna, a nawet jeśli w tym czasie brania nie było, wystarczało podciągnąć odrobinę zestaw, a wtedy dosłownie po kilku sekundach następowało branie. Wszystkie brania były widoczne jako bardzo szybkie pociągnięcia, bądź szarpnięcia, charakteryzujące drobne ryby... Niestety, jezioro Glinki już od dłuższego czasu nie dało mi ładnej, sporej (ponad 30cm) ryby, ale woda jako baza do testów i treningów jest bardzo dobra (ale zawsze lepiej by było, gdyby te ryby były ciut większe).

W ostatnią niedzielę lipca pierwsze, historyczne zawody GP Okręgu w feederze. Powinienem w nich wystartować, trzymajcie kciuki. Kiedyś kiedyś, to była moja metoda połowu nr1 ;-) Ale to było taaaak dawno ;-)


czwartek, 19 lipca 2018

Spławikowe Mistrzostwa Polski na Dratowie

Panorama niedzielnych zmagań najlepszych seniorów
 W 2018 roku lubelski Okręg PZW gościł najlepszych zawodników wędkarstwa spławikowego w kategorii seniorów oraz weteranów. 
W ostatni weekend maja zbiornik Dratów był areną zmagań tych starszych wędkarzy. Wśród 57 zawodników najlepszym okazał się Adam Kruk przed Bogdanem Brudem oraz Janem Sadowskim (brawo za brąz dla przedstawiciela gospodarzy!).


Ja z Bogdanem, a w tle niekwestionowany "internetowy lider"
wędkarstwa spławikowego - Kacper Górecki

Natomiast najlepszy seniorzy rywalizowali w dniach 29 czerwca - 1 lipca. Niestety, nie trafili z pogodą, musieli się zmagać zarówno z silnym wiatrem jak i deszczem, co musiało mieć wpływ na gorsze żerowanie ryb. Patrząc jednak na wyniki wagowe, były one przyzwoite jak na Dratów, który ma (miał?) większy potencjał. Na 86 zawodników Mistrzem Polski na rok 2018 został Piotr Orszulak, który wytrzymał presję i wykorzystał szczęśliwe losowanie (dwukrotnie stanowisko A1). Miejsce drugie dla Krzysztofa Szymańca, a trzecie Marcina Kowalskiego. Tym razem "nasi" nie zajęli czołowych lokat, najwyżej sklasyfikowany został Konrad Józefczuk (41 lokata).

Trzeba przyznać, że chyba wszyscy BARDZO POZYTYWNIE wypowiadali się o organizacji zawodów, a na pewno miłą niespodzianką oraz rzeczą, która powinna być czymś normalnym była dekoracja najlepszych zawodników z licznymi i cennymi (m.in. 4 kombajny wędkarskie) nagrodami.
Kolejnym plusem jest przygotowanie i utwardzenie drogi zjazdowej ze zbiornika (szczyt wału jest za wąski, aby samochody się wyminęły bądź zawróciły). Pochwalić należy też zwykłych wędkarzy korzystających na co dzień ze zbiornika, wał był otaśmowany od końca maja i przez okres niemal półtora miesiąca nikt specjalnie (bądź przypadkowo) nie niszczył wyznaczonych tak stanowisk.

Mimo braku odpowiedniej, regulaminowej przestrzeni za plecami zawodników, był około metrowy pas dostępny dla kibiców - ciągle jednak należało być uważnym, bo nawet w tym pasie co jakiś czas pojawiały się końcówki tyczek (szczególnie podczas kubkowania). Na MP weteranów samych kibiców była garstka, a na MP seniorów wcale nie było dużo lepiej. Będąc naocznym świadkiem niedzielnych zmagań seniorów, mogę zaryzykować tezę, że grupa zawodnicy-trenerzy-obsługa zawodników-sędziowie-organizatorzy była liczebniejsza niż grupa kibiców. Słaba pogoda na pewno nie była usprawiedliwieniem, to była świetna okazja pooglądać najlepszych wędkarzy spławikowych w Polsce.
Moim zdaniem, czempionat kobiet bądź kadetów i juniorów, a nawet juniorskie zawody Grand Prix Polski  jest lepszym wyborem na to łowisko, tyczki krótsze o półtora metra dadzą więcej swobody i bezpieczeństwa, zarówno dla kibiców jak i osób wspomagających zawodników (widziałem, jak niektórzy "pomocnicy" biegli wąską strefą dla kibiców, gdzie przy stających na wale samochodach było ryzyko niewyhamowania przed nagle pojawiającą się końcówką tyczki).