piątek, 17 maja 2019

Powrót nad małą rzeczkę po kilkuletniej przerwie


Mieszanka na dziś (część spożywcza)
W ostatnią niedzielę wybrałem się w dawno nieodwiedzane przeze mnie miejsce. Rzeka Bystrzyca, tuż za granicami miasta. Płytka, z małym rybostanem, jednak zdarzają się dni, kiedy może porządnie zaskoczyć pod względem ilości czy też wielkości ryb.

Na początku przez niemal 200 metrów szykałem odpowiedniego miejsca. Założyłem sobie, że chciałbym łowić w głębszym miejscu, także gdy znalazłem miejsce z 100 cm (aż!) gruntu zacząłem szykować stanowisko. 
Rozmnożone kastery i robaki
 Po raz kolejny użyłem małego, kompaktowego siedziska, które jest idealne do szybkich wypadów na ryby. I co najważniejsze - zajmuje mało miejsca w samochodzie ;-) Użyłem zanęty Piscari Leszcz Żółty, nowości na rok 2019 - ja użyłem tej zamrożonej z poprzednich zawodów. Do tego wziąłem 1 paczkę gliny wiążącej. Postanowiłem zrobić dwie mieszanki - jedna to wyłącznie zanęta + glina (stosunek jakieś 2:1), a druga to wyłącznie glina + robactwo, w skład którego wchodziło około 200ml mrożonego kastera, pinki i białych robaków oraz jakieś 10 ml jokersa z hakową ochotką (również mrożone - pozostałości po zawodach).
Łowimy...

A to na start
Stanowisko  nieźle uklryte ;-)-
 Łowiłem bliżej mojego brzegu (tędy szła rynna) na 2 elementy tyczki + 3 elementowy top. Guma była porządna - 1,8mm pusta w środku, dość luźno naprężona. Jednak w tych warunkach idealnie sprawdziła by się pełna z zakresu 0,9-1mm. Żyłka główna 0,14mm, spławik typu skrzydło 5gr, ta gramatura pozwalała mi swobodnie spływać jak i mocno przytrzymać zestaw niemal go zatrzymując. Przypon 30cm o średnicy 0,12mm, o długości 30cm zakończony haczykiem nr16.

Postanowiłem nęcić wyłącznie kubkiem, uważam, że na tak małej i płytkiej rzece cisza i brak "chlapania" to podstawa. Pięć kulek mieszanki zanętowej (w dwóch konsystencjach) i dwie kulki gliny mocno "okraszonej" robakami. Na początek starczy, zobaczę co się będzie działo i postaram się odpowiednio reagować. 

Początek jest bardzo słaby, mija prawie 20 minut, a ja nie mam nawet brania! W końcu pierwsze, nerwowe szarpnięcie, jednak nie zacinam - wyssany robak, w końcu! Przyjeżdza Andrzej, aby sprawdzić czy łowię czy się tylko wygłupiam ;-) Od razu zgania mnie z kosza i zaczyna łowić. Piąte-szóste przepłynięcie i branie! Ale farciarz! W dodatku całkiem niezła ryba, co guma w początkowej fazie niemal 2 metry wyszła z wnętrza topa. Każę mu szybko cofać tyczkę do topa, mam solidny zestaw w dodatku gumę zamocowałem sposobem pull a bung, gdzie wędkarz jest w stanie skracać długość rozciągniętej gumy.
Andrzej z pierwszą rybą (największą)

Przeważnie brały takie...
 W pierwszej chwili myślałem, że to będzie jaź (którego jeszcze tutaj nigdy nie złowiłem), jednak do podbieraka wpływa całkiem fajna płoć. Pozwalam Andrzejowi połowić jeszcze chwilę, doławia jedną płoteczkę i zostaje wyproszony, w końcu z mojego, kosza ;-) Szukaj teraz szczęścia w spinningu kolego ;-)
Ogólnie łowiło się bardzo ciężko. Trudno było wyczuć co rybom odpowiada najbardziej bo i też dużo ich nie było. W sumie przez trochępo nad 2 godziny złowiłem 6 płotek i 3 kiełbie (+2 płotki Andrzeja). Jak na to miejsce oraz taki stan wody to i tak nieźle. Wydaje mi się, że ryby najlepiej brały na pojedynczą czerwoną pinkę bądź robaka barwionego na czerwono. Kolor biały zupełnie był ignorowany. Większość brań następowało około 3 metrów za kulami, głównie zacinać trzeba było po "wpuszczeniu" zestawu, czyli mocniejsze przetrzymanie, puszczenie zestawu i zacięcie. Kilka brań było sygnalizowanych jako "drgania" czy szarpnięcia antenki. 
Ale zdarzały się i takie maluchy

Pora kończyć
Na pewno gdzieś pod koniec maja jeszcze raz wrócę nad Bystrzycę, jednak przesunę się kilkaset metrów w lewo - dostałem cynk o rewelacyjnej miejscówce, głębszej rynnie. Czy okaże się rzeczywiście rybna? Zobaczymy. 

W najbliższych dniach prawdopodobnie uda mi się wyskoczyć z odległościówką. Będą to raczej szybkie, dwa wypady, głównie aby "odkurzyć" wędki, trochę porzucać i postrzelać procą. Przeważnie dużo wcześniej sięgałem po odległościówkę, często właśnie tak rozpoczynając sezon. Postawiłem sobie następujące cele: potrenowanie zarzucania oraz strzelanie z procy - z tego zamierzam się głównie rozliczyć. Dodatkowo chciałbym sprawdzić wpływ dwóch zanęt z rodzajami glin. Nie użyję żadnych robaków do zanęty, tylko glina i spożywka. Co z tego wyjdzie? Na pewno to opiszę... chyba, że jednak nie dane mi będzie się wyrwać na te 3 godziny z rana ;-)