niedziela, 16 września 2018

Masa błędów na Nieliszu


Przed wymieszaniem...
Długo czekałem na te zawody. Trzecia, ostatnia tura Lubelskiej Ligi Wędkarstwa Spławikowego zaliczana do klasyfikacji PLWS. Na koniec wisienka na torcie - flagowe łowisko okręgu PZW Zamość - Nielisz.
Łowisko, gdzie podstawą jest łowienie daleko, czyli w przypadku zawodów spławikowych - odległościówka. I to mnie cieszyło najbardziej, to lubię i na te zawody miałem ogromną chęć.

Rok temu po raz pierwszy łowiłem na Nieliszu, niestety nie było to udany debiut, ale sam zbiornik bardzo mi się spodobał.

...i po wymieszaniu.
Tym razem, mając już jakiś bagaż doświadczeń oraz informacje na temat "co i jak" liczyłem na porządne łowienie. Do kotła poleciały 2 paczki zanęty Piscari - Rzeka Optimum oraz Leszcz Specjal. Jeśli chodzi o gliny to 2 paczki argille oraz 2 paczki ziemi kubek również tej samej firmy. Po wymieszaniu glin postanowiłem dodać jeszcze jedną ziemię kubek i wszystko razem wymieszałem.
Moje stanowisko

Tomek niemal gotowy
Do nęcenia wstępnego użyłem mieszanki 2 litrów zanęty oraz 2 litrów gliny ze śladową ilością jokersa i kastera. Druga mieszanka była identyczna co do składu, jednak z większą (około 150ml) ilością jokersa i kasera. Do tego wszystkiego dodałem bentonit, aby opóźnić rozmywanie się kul. Nęcenie zajęło mi około 8 minut. Topioną pinkę i białe barwione (po 150ml) pozostawiłem sobie na donęcanie, tak samo jak około 0,2 litra czerwonych robaków. Zostało też jakieś 0,25 litra jokersa i około 0,2 litra kastera. To w jaki sposób i czym będę donęcał miałem zadecydować w trakcie zawodów.
Bogdan i smakołyki ;-)

Początek zawodów na Nieliszu zawsze jest senny, przeważnie budowanie wyniku zaczyna się bliżej końca zawodów - taka specyfika łowiska. Jednak pierwsza godzina nie była wcale zła - 3 jazgarze, niewymiarowy okoń, leszczyk za około 200pkt i płoteczka, która niestety zamiast trafić do siatki, odczepiła się z haczyka i wyśliznęła mi się z dłoni. W tym momencie wcale nie byłem gorszy od moich sąsiadów. Postanowiłem nieco "przyspieszyć" żerowanie tutejszych leszczy i dokroiłem do 4 kulek czerwonego robaka. To był jeden z błędów (prawdopodobnie).

Przez następne niemal 2 godziny miałem chyba tylko 1 leszczyka, 2-3 jazgarze i niewymiarowego okonia. W tym czasie łowiący po mojej prawej ręce Tomek złowił może z 10 leszczyków, a i siedzący po lewej Bogdan dużo mu nie ustępował. A u mnie czarna rozpacz ;-) Przez ten czas rozpoczął się festiwal kombinowania ;-) Większy haczyk, mniejszy, dłuższy grunt, łowienie na styk, wszelkie kombinacje robactwa na haczyku, brak donęcania, donęcanie serią, luźniejszymi kulami, sklejonymi, z dużą ilością zanęty, mix robaków w samej glinie... Sam już nie pamiętam co ;-) To oczywiście był kolejny błąd - przeważnie taki misz-masz i szukanie "cudu" nic nie daje. Najlepiej mocno trzymać się planu, ewentualnie wprowadzić jedną zmianę. Takie "skakanie" nie mogło skończyć się wstrzeleniem się w ryby - a Tomek się wyraźnie wstrzelił, bo tylko przez troszkę ponad godzinę miał z 7-8 leszczy w siatce. A że siedział blisko (jego samego nie widziałem, jednak widziałem jego spławik) to widziałem, że często branie miał dosłownie minutę-dwie po zarzuceniu zestawu.

Ostatnia godzina niewiele u mnie zmieniła. Dołowiłem jeszcze 3 leszczyki (w tym jednego dłoniaczka), ale ostatecznie 4 leszczyki za około 200pkt, dłoniaczek i kilka jazgarzy to nie było to czego oczekiwałem. Dodatkowo od połowy zawodów zaczęło ciągnąć w prawo, a ja miewałem nawet problemy, aby odpowiednio zarzucić i zatopić żyłkę w celu jak największego spowolnienia spływającego zestawu. Ostateczna waga to tylko 980 gram, przedostatnie miejsce w sektorze i wynik jeszcze gorszy niż rok temu. Ryby żerowały bardzo niemrawo, nawet brania były bardzo delikatne. Najlepiej sprawdzał mi się pęczek 3-4 ochotek. Zupełnie nie działał czerwony robak.

Ryby Marcina Będziejewskiego
 Sektor wygrywa Rafał Dębicki, kolega z klubu, który użył niemal identycznej mieszanki zanętowej (Leszcz Optimum zamiast Specjal), a jego gliny to 4 paczki wiążącej i 4 paczki ziemi torfowej. U mnie wydaje mi się, że zabrakło "tęgości", czyli albo mieszankę należało zrobić na bazie wiążącej, albo typowy double leam, czyli rozpraszająca z dużą ilością kleju typu liant coler. To mógł (mógł!) być kolejny błąd. Ziemia kubek (do tej pory nigdy jej nie stosowałem, to był swojego rodzaju test) jednak nie przekonała mnie tego dnia. A może po prostu łowiący był za kiepski ;-)


Marcin z rybami
Przed nami prawdopodobnie dość ciepła jesień, mam nadzieję, że uda się jeszcze wyskoczyć kilka razy na ryby. Najlepiej z odległościówką, aby nie kończyć tak fatalnie sezonu tą metodą, moją ulubioną zresztą. A za miesiąc, w połowie października, wyjątkowe zawody na Wiśle w Puławach. Otrzymałem niespodziewane zaproszenie i zamierzam z niego skorzystać ;-) Ale o tym na razie cicho sza ;-)

Towar z Nielisza:
1 kg zanęta Piscari Leszcz Specjal
1 kg zanęta Piscari Rzeka Optimum
3 paczki ziemia Kubek Piscari
2 paczki glina argille Piscari
0,5 litra jokersa
125 ml pinki topionej
125 ml białego topionego
150 ml czerwonego robaka
250 ml kastera
25 gram ochotki haczykowej.

Wyniki zawodów:
http://wedkarstwo-lublin.pl/wp-content/uploads/2018/09/3turaNieliszPLWS18.pdf