czwartek, 15 czerwca 2017

Powrót Dratowa

Efekt mojego "dłubania"
Po kilku latach przerwy (remont zbiornika i przerwa w startach) powróciłem na Dratów. Niegdyś łowisko flagowe Okręgu PZW Lublin, a dziś... trudno powiedzieć. Dwa lata remontu wału oznaczały całkowity zakaz nie tylko zawodów, ale i w ogóle wędkowania na zbiorniku. Ostatni raz na zawodach tutaj byłem w 2013 roku podczas GP Okręgu, w pierwszej turze byłem chyba 2 w sektorze, natomiast w drugiej 2 czy 3... od końca ;-)

Po tych latach przerwy można powiedzieć, że charakter łowiska się nie zmienił. Jest tylko płycej, znacznie płycej, na większości stanowisk jest 1-1,3 metra pod tyczką. No ale może w przyszłości podniosą jeszcze trochę poziom wody. Treningi na Dratowie są podobne do tych sprzed remontu, jak się okazało - zawdy również. Na treningach często łowi się po minimum 10kg ładnych leszczy, podczas gdy na zawodach często łowią skrajne stanowiska, leszcze wchodzą przeważnie pod koniec tury, a często trzeba dłubać "cokolwiek", Oczywiście zdarzają się też zawody, gdzie ryba ładnie żeruje i średnia wyników to 5-6kg, gdzie najlepsi łowią po kilkanaście kilogramów.

W pierwszą niedzielę czerwca rozegrano na Dratowie 4 turą Spławikowych GP Okręgu. Los przydzielił mi niezły podsektor, stanowisko nr14, a więc trzecie od lewego skraju. Jak się okazało później po wynikach, warto było wylosować drugą stronę podsektora ;-) Pierwsze trzy godziny zawodów to wyczekiwanie i dłubanie, jak już wspomniałem "czegokolwiek". W sumie złożyło się u mnie 2 ukleje i 10 jazgarzy. Jednak kluczem na Dratowie są leszcze, a łowi się sztuki przeważnie od pół kilo w górę. Gdy zaczęła się ostatnia godzina sąsiedzi zaczęli mieć brania leszczowe, to był dla mnie sygnał, że pora ustawić się pod te ryby. W sumie miałem 6 zaciętych brań, niestety 2 leszcze mi spadły. Ostatecznie moja waga wskazała 2 225pkt - pozwoliło to na pokonanie boków, jednak i tak dało odległe miejsce (8 na 11). Co ciekawe, od miejsca 6 w dół była "moja" część podsektora, czyli od lewej strony do środka. Po złowieniu kilku jazgarzy próbowałem łowić odległościówką, jednak bez efektów. Również inni zawodnicy nie mieli nic ciekawego - owszem, zdarzały się jazgarze, ale to było też pod tyczką. Kolejna sprawa, że tego dnia "ciągnęło" niesamowicie i po 2-3 minutach nasz spławik docierał do skraju stanowiska.

Podsumowując... Mieszane uczucia, zawsze można było "wycisnąć" więcej, także oceniłbym siebie na 3 z minusem. Popełniłem też 2-3 błędy, które będę mógł niebawem naprawić - kolejne tury GPO odbędą się ponownie na Dratowie w drugi weekend lipca (tym razem będą to zawody dwudniowe). Miała być Bychawa, jednak na zawody jeździ nadal tyle osób, że zaczyna po prostu brakować pojemnych łowisk. Po 4 turach powoli osuwam się dół tabeli rocznej - 27 miejsce na 89 sklasyfikowanych. Do czołowej "15" strata 4 punktów, niby nie dużo, jednak ścisk jest taki, że... Te zawody oraz MO kadetów, juniorów, młodzieży i kobiet, które odbyły się tydzień później dały mi jakieś wnioski, zobaczymy czy prawidłowe już niebawem ;-)

Co wrzuciłem do kotłów:
1 kg zanęty Sars Grand Bream i 0,5kg Gros Garsons Sensasa, do tego trochę coprah melasy w proszku tej samej firmy. Jeśli chodzi o gliny to 2 paczki wiążącej, 1 paczka ziemi i 1 paczka somme - wszystko Vimba. Z robaków 100ml kastera, 0,4L jokersa, a do kulek z kubka dodatkowo czerwony krojony. Pinka i gruby robak trafiał wyłącznie na haczyk podpierany ochotką bądź kilkoma ochotkami.

A kolejne zawody już niebawem, 24 czerwca odbędzie się 1 tura Polskiej Ligi Wędkarstwa Spławikowego województwa lubelskiego. Miejscem zmagań będzie rzeka Bug w Dorohusku. Trzymajcie kciuki!