czwartek, 15 sierpnia 2013

Zadyszka na Dratowie...

M.Kasprzak - zwycięzca zawodów




No i jesteśmy po  GPO "Puchar Jezior" na Dratowie. W sumie nie wiem co myśleć o tych zawodach, wynik dla mnie jest niby dobry, ale zapaliła się również pierwsza ostrzegawcza lampka ;-) W sobotę było OK, 3 miejsce w sektorze, co prawda daleko za zwycięzcą (Marcin Kasprzak miał ponad 12000pkt, gdy ja około 4500), ale tuż tuż za 2 miejscem i co najważniejsze przed zawodnikami, którzy czają się tuż za plecami - Marcinem Kotem czy Bogdanem Wąsikiem. Także jak najbardziej sobotnią turę należy dołączyć do tych udanych. Co się stało w niedziele? Już od rana przeczuwałem, że coś będzie nie tak ;-) Więc sobie wywróżyłem nie najlepsze miejsce w najmniej rybnej części sektora - o tak na początek ;-) Tuż przed sygnałem "wolno nęcić" prawie zjechałem ze wszystkim do wody, źle postawiłem kosz i się ześliznął po płytach!!!! Całe szczęście, że wpadłem w dziury w płytach a nie do wody ;-) A jeśli mówimy o wodzie... Moja część sektora łowiła w grubej, mażącej się, zielonkawej mazi, która sięgała daleko poza 13 metr! Było jeszcze gorzej niż na treningu chłopaków z klubu jakieś 2 miesiące temu (jeden z poprzednich wpisów). Podczas 2 tury ponownie pojawił się problem z przygotowaniem do zawodów (ponownie, gdyż tak samo było w sobotę). W ten weekend nie starczało mi czasu! Jak sięgam pamięcią, kiedyś zdarzało się, że musiałem czekać kilkanaście minut na to, aby na spokojnie 30 minut przed sygnałem wolno nęcić zacząć powoli lepić kule... a teraz? Ledwo co się wyrobiłem z kulami "wstępnymi", kulki do kubka lepiłem już w czasie na nęcenie! Wychodzi brak obłowienia w tym roku, a raczej brak częstych wyjazdów z tyczką, trzeba popracować nad organizacją pracy podczas przygotowania. Wróćmy do samej niedzielnej tury. Rozegrałem ją źle taktycznie, tym razem łowiłem bez głowy. Na szczęście wiem, gdzie popełniłem błędy, ale nie będę ich opisywał ;-) Bo trochę wstyd i świadczą raczej o moim mizernym zaangażowaniu w turę. Tego dnia łowiłem wyłącznie zrywami, kilka szybkich ryb złowionych i postój... spowodowany różnymi sprawami, o na przykład na samym początku. Wylądowało kilka "mikrusów" w siatce i ... wbiłem sobie haczyk w wewnętrzną część dłoni ;-) Trzeba usunąć, ale czym? Kombinerek czy cążków akurat nie mam, sąsiedzi też nie, a tu z dłoni wystaje tylko trzonek, kolanko jest widoczne.... ledwo co, pod skórą - ostry haczyk, można powiedzieć, że sprawdzone w najlepszy sposób ;-) Za pomocą nożyczek (?!) udało mi się po kilku minutach wydobyć haczyk w całości (na szczęście), ufff. najgorsze jest to, że wydawało mi się, że swoich sąsiadów po lewej i prawej obłowiłem. Waga pokazała co innego, jednego obłowiłem, ale minimalnie, a kolega z lewej był lepszy. Miałem więcej ryb, ale były też o wiele mniejsze. Koniec ważenia, jestem 16 na 18 w sektorze. Całe szczęście, że 2 najgorsze tury się odlicza, została mi jeszcze 1 tura do odliczenia i 4 tury do końca cyklu. Łowiska dość ciężkie - rzeka Wisła i zalew w Bychawie. Jeśli Wisła pójdzie dobrze, to w Bychawie będziemy walczyć... zobaczymy czy o lidera czy już o pierwszą "5" ;-)
Drużyna niestety na Dratowie też wypadła średnio, a raczej słabo ;-) Do 2 bardzo dobrych wyników z czołówki sektora dodawaliśmy 2 wyniki niemal zamykające sektor.. Szkoda, ale nadal walczymy, obecnie zajmujemy 3 miejsce w drużynówce, ale będzie ciężko je utrzymać.

Skład zanęty na GPO Dratów:
Etang (w niedzielę Grand Prix Niwa) + Gros Gardons Sensas pół ma pół oraz dodatek coco belge, sporo coprah melasa, i ciutkę wanilii.
Gliny jakie użyłem to bełchatów 30%, argila 60% i wiążąca 10%. 
Zarówno w sobotę jak i  niedzielę (szczególnie w niedzielę) nie wiadło za bardzo, uciąg też jeśli się pojawiał to bym spokojny. Najlepiej łowiło mi się na spławiki Vimba V14 (gdy stało), V26 (gdy ciągnęło), ale głównie na Colmic Queen (w sobotę chyba 90% czasu).
Robactwo to cała paleta: dużo ochotki, jokers, biały, pinka, kaster, czerwony ;-) Bez porzadnego "zaplecza mięsnego" na Dratowie nie da się być wysoko w sektorze, szczególnie wtedy, gdy o wyniku decyduje złowienie kilku bonusów czyli leszczy od 0,5kg w górę.

Końcówka sierpnia to GP Puław, trzymajcie kciuki! Tym razem będzie trening ;-) Bug na urlopie to nie to samo, w dodatku wcale się nie obłowiłem, nie mówiąc już o tym, że Wisła w Puławach to zupełnie inna bajka... ba, tam niemal każde stanowisko to inna bajka ;-)

Plan w głowie już jest, trzeba sprawdzić to na treningu i.... no i co, wygrać ? ;-) Życzę sobie utrzymanie pozycji lidera bez odliczenia tury, taki wynik byłby dla mnie idealny przed Bychawą. Tym razem pełna mobilizacja i zero marazmu jak w niedzielę! Bo w niedzielę, to ja przegrałem, nie ma co zrzucać na otoczkę ;-)

Na koniec macie relacje z GPO "Puchar Jezior", a tam wyniki i zdjęcia. Miłej lektury!
http://wedkarstwo-lublin.pl/relacja-z-zawodow-gpo-dratow-2013/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz