niedziela, 2 marca 2014

W oczekiwaniu na prawdziwą wiosnę...

Pierwszy weekend marca udało się spędzić ze spinningiem w ręce. W sobotę w małej rzeczce próbowałem szukać okoni, niestety ;-) jak to przeważnie w moim spinningowym wykonaniu bywa nie odczułem żadnych odznak zainteresowania moimi przynętami ;-)
Kilku innym wędkarzom, który próbowali z "przystawką" przechytrzyć jakieś płotki też tego dnia się nie udało - może jeszcze to nie jest ten czas? 
Czasami się zastanawiam czy ten mój zielony Konger Mikros do dłubania nie marnuje się w moich rękach ;-)

W niedzielę również pochodziłem niemal godzinę na tej samej rzeczce, lecz ciut wyżej. Okonie na pewno tam były... w sierpniu ubiegłego roku, sam je łowiłem ;-) Ale był też wolniejszy nurt, krzaczory i trzcina po same uszy, a teraz? Wygląd niemal jak mini kanał żeglugowy ;-) Oczywiście żadnych oznak ryb ;-) Kolejne kilkadziesiąt minut postanowiłem spędzić na "rozpoznaniu" pewnego małego jeziorka, baaaaaaardzo zarośniętego. Kij w ręku, ale nie został tym razem użyty, jak widać na zdjęciu - lód puścił wyłącznie tuż przy brzegu. Mimo strasznie zarośniętego brzegu udało się namierzyć kilka "dziur",  z których będzie można wędkować. Obecność wędkarzy (z ubiegłego roku) także była widoczna - pozostawione opakowania po zanęcie :-/  Przy najbliższej okazji trzeba będzie zarzucić tu kilka razy gumą, a kto wie? Może i przysiądę z odległościówką? ;-) 

Na 15 marca wyznaczyliśmy sobie z kolegami z klubu datę wspólnego, pierwszego treningu. Gdzie? Do końca jeszcze nie wiadomo ;-) Już nie mogę się doczekać, a Wy możecie liczyć na krótką relację ;-)

1 komentarz:

  1. Też pierwszy weekend (a w sumie tylko sobotę) spędziliśmy nad wodą :) Efekt? Jedna maleńka płotka przez 5 godzin ;D Chyba trzeba poczekać, aż woda się trochę nagrzeje, bo ryby jeszcze chyba trochę ospałe ;)
    Czekam na relację ;) A jak będą wyniki, to i może sama się znów wybiorę ;)

    OdpowiedzUsuń