środa, 28 maja 2014

Krok do przodu!

Łukasz Gałązka - bezapelacyjny zwycięzca zawodów
W końcu!!! Oczekiwałem tego, że zalew Zemborzycki może być dobrym łowiskiem na odwrócenie karty. Właśnie na tym zbiorniku w ostatnich latach czuje się pewnie i moje wyniki przeważnie mnie satysfakcjonują. Czy zawody te okażą się przełomowe? To się okaże...
Pierwszą turę trzecich zawodów z cyklu Grand Prix Okręgu zacząłem od bardzo dobrego losowania - wylosowałem stanowisko, na którym w ubiegłym roku zarówno w sobotę jak i niedzielę zrobiono 1 sektorową (ja w niedzielę). Wiedziałem, że jeśli nic nie zepsuję, to stanowisko to powinno dać mi miejsce z zakresu 1-5. Początek miałem zgodnie z planem, 12 ryb w pierwszej godzinie to dobry wynik, tym bardziej, że boki nie szalały. Druga godzina to kolejne 10 ryb - jest dobrze, na półmetku tury jestem na pewno w pierwszej trójce. I wtedy zdarzyła się rzecz dziwna... Przestałem łowić, nie... cała prosta na której siedziałem przestała łowić! Do końca zawodów dołowiłem może ze 3 ryby. Gdybym jeszcze tylko ja przestał łowić, to rozumiem, mógł się przytrafić jakiś błąd, ale żeby kilka osób pod rząd nie miało właściwie brań? Na moje nieszczęście, końcówka sektora siedząca w płytszej zatoce łowiła do samego końca - turę kończę 7 na 18 zawodników w sektorze B z wynikiem 2 615pkt. Na pewno w tym czasie woda stanęła, delikatny uciąg, który był właściwie przestał być odczuwalny, ale czy tylko to mogło być powodem braku ryb? Kombinowałem na wiele sposobów, nawet w pewnym momencie dorzuciłem kilka kulek ręką (co zresztą zrobiło też kilku, również nie łowiących w tym czasie) i nic.
Najlepszy wynik zawodów to niecałe 5kg. Słabo patrząc na co weekendowe zawody rozgrywane przez ostatni miesiąc, gdzie zawodnicy z czuba osiągali po 10 000 punktów.
Niedziela - losowanie ponownie mogę uznać za dobre. Przypadło mi stanowisko na tzw. "piachu", w sobotę wykręcono tu 1 640 punktów, co dało miejsce 7 w sektorze A. Pogoda ta sama, już chyba 5 czy 6 dzień, a mimo to nikt nie wiedział, czy ponownie będzie dość słabo, czy może ryby w końcu zaczną porządnie gryźć.
Grzesiek zwycięzcą sektora junior/kobieta!
Większość osób przewidywała lepsze wyniki, ja również, mimo to ponownie zanęciłem asekuracyjnie - wiadomo, lepiej dołożyć, bo wyjąć już się nie da ;-) Pierwsza godzina to rewelacja, nie wiem czy nie najlepszy wynik całego sektora - 17 ryb w tym leszcz za dobre 700-800 punktów. Druga godzina wprowadziła u mnie lekki niepokój - o 7 ryb mniej i zdecydowanie mniejsze. Trzecia godzina to tylko 3 ryby, więc zapowiadała się powtórka z soboty... Na szczęście w ostatniej godzinie znowu udało mi się kupić rybki i właściwie w ostatnich 40 minutach dołowiłem ich 13. Boki po raz drugi z rzędu "pyknięte" co jest dla mnie zawsze priorytetem, a waga pokazuje 7 775 punktów! O 770gram poprawiam swój najlepszy wynik w zawodach w Zemborzycach, ale niestety ten wynik daje mi dopiero 5 miejsce w sektorze. Tym razem na początku sektora 4 zawodników zrobiło wyniki rzędu 9-10kg.
Jak łowiłem? Spławiki te same przez 2 tury - Vimba V25 oraz V26 z zakresu 0,6 - 1,2gr, w tym dwie gruszki na węglowym kilu. Najlepiej łowiło mi się na te najniższe gramatury i przeważnie 3-5cm na dnie. Na haku pojedyncza ochotka, a brania były bardzo delikatne - szczególnie w sobotę. Zanęta to na sucho: 0,3L Etang oraz 0,3L Gros Gardons Sensas plus 0,7L Grand Bream Sars. Gliny: 4kg argille naturalna, 2kg argille czarna, 2kg wiążąca. Do mieszanki szedł wyłącznie jokers, dość sporo po zużyłem go jakieś 0,8L, odrobina słodzika i epiceine. W niedzielę dokonałem pewnych korekt, a mianowicie 0,5L Etang oraz 0,3L gros gardons Sensas plus 0,3L Grand Roach Sars. Gliny to wyłącznie argilla - 4kg naturalnej plus 4kg czarnej. Jok, słodzik, epiceine, nic więcej. Jedynie do kulek pod odległościówkę dawałem argilę z wiążącą pół na pół, a tam sporo kastera, pinki i białego topionego.
Co zrobiłem dobrze?
- na pewno wstępne nęcenie było dobre (no może jeszcze ciągle mam zastrzeżenie co do celności kul z ręki, ale jak się nie jeździ w ogóle prawie na ryby to tak jest...). Odpowiednia konsystencja, odpowiedni dobór zanęt i glin - ilość ryb w pierwszych godzinach tur może to tylko potwierdzić (gdy niektórzy zawodnicy w pierwszej godzinie przeważnie patrzyli się na spławik)
- odpowiednie zlokalizowanie punktu najlepszych brań - to moim zdaniem bardzo ważny aspekt, często ten punkt jest nieco przesunięty od kul kubkowych, właściwie rozeznanie się gdzie i jak wstawiać zestaw to klucz do sukcesu na zalewie Zemborzyckim
- odpowiednie wyciągnięte wnioski po przestoju i zakończeniu brań w sobotę, w niedzielę doprowadziłem niemal do identycznej sytuacji, jednak udało mi się przywołać ryby raz jeszcze
- dobrze polosowałem. To fakt ;-) Na pewno miało to wpływ na niezły wynik końcowy ;-)
Co zrobiłem źle?
- pozwoliłem rybom odpłynąć. Jak w niedzielę jeszcze udało mi się wrócić do łowienia, tak w sobotę końcówka zawodów to jedno wielkie zero, mimo prób i wysiłków. Wydaje mi się, że za mało donęcałem kubkiem, właśnie wtedy, kiedy ryby były. Robiłem to za rzadko, w niedzielnej finałowej godzinie dawałem rybom kulkę co 2-3 ryby bądź co 10 minut. Szkoda, że to był koniec zawodów, sam jestem ciekaw kiedy bym je przekarmił (niestety kłania się brak treningu)
- w sobotę zapomniałem kołowrotka, więc odległościówki nawet nie rozkładałem. Na początku gapiostwo nie bolało - wylosowałem przecież dobre stanowisko, jednak jestem pewny, że w takich warunkach sięgnął bym po wędkę z kołowrotkiem i może podczas tej ciszy udałoby mi się złowić 2-3 rybki, które mogłyby mi dać może ze 2 pozycje wyżej
- więcej grzechów nie pamiętam ;-))))

Ostatecznie kończę zawody na 13 miejscu (na 55 zawodników) z 12 punktami sektorowymi. Biorąc pod uwagę dotychczasowe moje wyniki w tym roku należy się cieszyć - pierwsza "15" w zawodach GPO to mój cel, jeśli chodzi o każdy start. Oczywiście - mogło być lepiej, no ale doskonały nie jestem... Jeszcze ;-)))))

Drużyna tym razem również wypadła dobrze, zajęliśmy 4 miejsce z 54 punktami sektorowymi, głównie dzięki zwycięzcy sektora junior/kobieta - Grzegorza Błaszczyka, który miał 4 punkty. Grzesiek wywalczył już trzecią "1" sektorową w tym sezonie, po raz pierwszy wygrał zawody GPO i tym samym po 3 tegorocznych zawodach został liderem cyklu GPO w swojej kategorii!!! Brawo, trzymam kciuki za końcowy sukces, a to dopiero jego 10 tura w GP, oby druga dycha była jeszcze lepsza!

Kolejne tury GPO dopiero pod koniec sierpnia. Start na ZZ to mój jedyny weekend z wędką na tej wodzie - a jest ona najbliższej... oto co robi brak czasu. Mistrzostwa Okręgu też na zalewie, ale mnie raczej na nich nie będzie - mam o wiele ważniejsze zaplanowany ten weekend, nie wędkarsko ;-) Oby do urlopu - czuję, że wtedy się nałowię ;-) Oby tylko w Bugu był normalny poziom wody i... normalne ryby ;-)))

1 komentarz:

  1. Przyjemnie się czyta, widać pasję ;-) A i trzynastego miejsca gratuluję! ;)

    OdpowiedzUsuń