środa, 30 lipca 2014

Uwaga na ZZA Osadnik!

Pamiątkowe zdjęcie uczestników PLWS
W niedzielę 20 lipca odbyła się druga tura Polskiej Ligi Wędkarstwa Spławikowego, która rozgrywana jest również w naszym województwie.  Tym razem areną zmagań 5 drużyn była rzeka Bug w Woli Uhruskiej. Miejsce to znane mi jedynie z wycieczek wędkarskich mojego Koła, jednak na nie wybierałem się wyłącznie ze spinningiem w ręce. Z uzyskanych informacji nieźle brał krąp, nawet na zawodach rozgrywanych dzień wcześniej była to "ryba dnia". I z takim nastawieniem ruszyłem na zawody... W niedzielę jednak rybą dominującą była... ukleja! Zdarzały się stanowiska, gdzie łowiono tyczką krąpie, jednak najwięcej punktów dawało szybkie odławianie uklejek blisko brzegu. Siedzący obok mnie Marek Kupisz po pół godzinie całkowicie rezygnuje z łowienia długą wędką i zajmuje się uklejkami, mimo że poprzedniego dnia wygrał kołowe zawody siedząc na tym samym stanowisku łowiąc tyczką krąpie i duże leszcze! Ostatecznie wykręca wynik 4 880 i wygrywa mój sektor. Ja zupełnie nieprzygotowany do takiego łowienia, co prawda mogłem założyć najmniejszego liścia (znalazłbym może jakieś 5gr) i łowić topem, ale... postanowiłem uparcie czekać na ryby spod tyczki. Nawet ostatnie 30 minut mogły zmienić sytuację - nie zmieniły ;-) Miałem 280 punktów, najgorszy wynik ze wszystkich uczestników, a drużynowo również zajęliśmy miejsce ostatnie. Gorzka pigułka do połknięcia i nauczka na przyszłość - nie nastawiać się wyłącznie na jedną metodę połowu i mieć zawsze coś na "w razie co" - przygotowanie krótkiego kija do łowienia pod brzegiem nie zajęło by dłużej niż 5 minut.

A teraz do głównego tematu dzisiejszego wpisu. Dwa dni wcześniej wraz z Grześkiem i Aśką (świeża klubowiczka, która już we wrześniu powinna zadebiutować w naszych barwach) byłem na Zbiorniku Zakładów Azotowych "Osadnik" w Puławach. Założenie - zrobić rozeznanie przed sierpniowymi zawodami Grand Prix Okręgu, właśnie tutaj juniorzy i kobiety stoczą bój numer 7 i 8. Sam Osadnik bardzo się nie zmienił - muł, brak ryb, chimeryczna ukleja (która dobrze żeruje na zawodach raz na 3 lata). Tylko nowy, wybetonowany brzeg jakby bardziej stromy, bardziej śliski i... głęboki! Wpadła mi nóżka od balkonu, próbując ratować się podbierakiem byłem w szoku jak jest głęboko i cały czas po ukosie! W dodatku zostały usunięte metalowe drabinki, które były co kilkanaście metrów. Jak dla mnie ten zbiornik NIE NADAJE SIĘ NA ZAWODY, SZCZEGÓLNIE DLA MŁODYCH WĘDKARZY, ZE WZGLĘDÓW BEZPIECZEŃSTWA!!! A raczej jego braku, te brzegi są po prostu niebezpieczne i o nieszczęście bardzo łatwo. Co innego, jak nieszczęśnik wpadnie po kolana, bądź po pas. Tutaj wpada się po same uszy, dodatkowo, wcale nie będzie łatwo się wydostać. Ktoś, kto organizuje tutaj zawody wędkarskie dla dzieci i młodzieży musi mieć nerwy ze stali bądź być niespełna rozumu.
Co do ryb? Taktyka Grześka zawiodła, natomiast u mnie nieco inne podanie towaru oraz dobór mieszanki zanętowej dość nieoczekiwanie przyniósł... sukces? Ze znakiem zapytania, gdyż wagowo nigdy tak nie połowiłem na Osadniku, ale sam nie jestem pewny na ile to było szczęście, a ile rzeczywiście trafiona taktyka. Można przyjąć, że wstępny plan jest, na pewno zostanie to powtórzone kilka dni przed zawodami, no i oczywiście trzeba dodać do tego łowienie uklejek - na nie na Osadniku trzeba być zawsze gotowym, a na piątkowym treningu z założenia nie były one naszym głównym celem.
Jak u Grześka po zawodach założenia zanętowe i taktyczne się sprawdzą to zdradzę Wam tajemnicę ;-) Oby mu poszło, wtedy już jedną nogą będzie na pudle klasyfikacji GPO juniorów, a kto wie, może i powalczy o zwycięstwo - czego mu serdecznie życzę!


PS. Jedno z założeń na rok 2014 wykonane - lin na tyczkę złowiony, ledwo wymiarowy, ale pierwszy!!! ;-))))))


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz