niedziela, 24 września 2017

Koniec sezonu... prawie


To był wędkarsko "mocny" weekend, szkoda niestety, że dla mnie mało rybny, przez co nieudany. W sobotę 16 września odbyła się 3 tura PLWS Lubelskie na rzece Wisła w Puławach. W dniu zawodów poziom wody na wodowskazie w Puławach wynosił 180 i przez ostatnią dobę podniósł się aż o 60cm. Na szczęście, 180-190 cm to takie maksimum, kiedy da się jeszcze rozegrać zawody w tym miejscu. Mając zarezerwowany cały brzeg można było spokojnie wybrać najlepszy odcinek brzegu i tam ulokować sektory. Tym razem, w nawiązaniu do startu w GP Okręgu, byłem już przygotowany na duże uciągi z największym spławikiem 36gr włącznie (do lekko spowolnionej przepływanki!). Niestety, po raz kolejny Wisła mnie pokonała. Mój wynik to nieco ponad 800gram, 2 krąpie (w tym jeden dość spory, chyba jeden z moich rekordowych), kilka uklejek i kiełbi. Porządnie wygruntowałem łowisko, miałem odpowiedni sprzęt (spławiki), jednak znowu coś zawiodło. Co? Wstępnie typuję dwie rzeczy:

- za duża ilość robactwa (stosowałem mix pinki z grubym barwionym, w sumie około 0,4L)
- zła mieszanka, czyli zła proporcja gliny do zanęty, może nieodpowiednia zanęta czy też źle "doklejone" kule na te warunki. To mój 3 tegoroczny start w tym miejscu i trzecia porażka, nie potrafię powalczyć z tak dużym uciągiem...

Następnego dnia wystartowałem w "Pucharze Prezesa" - ostatniej, jedenastej turze Spławikowego GP Okręgu. Po treningach nielicznych zawodników zapowiadało się totalne bezrybie... i niestety, tak też było. Trafiłem do teoretycznie najlepszego sektora - C, tam, szczególnie pod koniec zawodów można było liczyć na jakieś ryby, a im bliżej końca sektora tam mogły (nie musiały) pojawić się leszczyki. Losuję stanowisko nr 12, czyli 3 od początku w 10 osobowym sektorze. Szansę złowienia ryby (jak chyba większość osób) widział w odległościówce. Na Dratowie, gdy ryb nie było blisko brzegu należało je łowić... dalej, chociaż i tam nie zawsze były. 
Akurat dzień wcześniej do mojego "arsenału" trafiły nowe spławiki odległościowe firmy Flagman. Koszt to niecałe 30zł za sztukę, gdzie podobne innych firm dochodzą do... 50zł. Różnica spora, a spławik jest chyba tego wart. W jednym z kolejnych wpisów umieszczę dokładniejszy opis tego spławika. Ktoś by powiedział - zawody to nie jest odpowiedni moment do testowania po raz pierwszy nowego spławika, ale... jeśli nie mam kiedy to co mi pozostaje? Bardzo czuła, węglowa antena, już po wejściu na stanowisko wymusiła na mnie korektę wyważenia. Zresztą po raz pierwszy łowiłem na tak czułe spławiki i tutaj źle dobrane obciążenie kompletnie uniemożliwia nam skuteczne łowienie. Wracając do samych zawodów... Oczywiście byłem w grupie 40 osób, które zaliczyły ZERO. Tylko 14 zawodników złowiło cokolwiek, a tylko jeden, zresztą siedzący po mojej prawej ręce, Marek Winiarski przekroczył 1kg (jego wynik to ponad 3500pkt). Przez pierwsze 2 -2,5 godziny miał chyba 2 okonie (wymiarowe więc punktowane), ale jakieś 1,5godziny przed końcem dołowił chyba z 5-6 sztuk w czasie 15-20 minut. Dodatkowo do jego siatki trafiły chyba 4 leszczyki, w tym jeden większy za około 600-800 punktów. Wiedząc, że może być ciężko z rybą ograniczyłem ilość zanęty jak i ilość jokersa, jednak i to niewystarczyło. Marek poszedł kilka kroków dalej - chyba jako jedyny z całej stawki zanęcił tyczkę wyłącznie kubkiem kilkoma, bardzo ubogimi kulkami. Mam nadzieję, że to dało mu sukces. Gdy weszły mu okonie, donęcał mocno ciętymi czerwonymi z odrobiną mocno smużącej glinki. Oczywiście, że próbowałem go naśladować, ale nic to nie dało. Po dwóch zawodników z lewej jak i prawej strony od Marka skończyło zawody na 0 - łowił tylko on i "cokolwiek" końcówka podsektora.

Ten weekend zakończył tegoroczny sezon, który z czasem był coraz słabszy w moim wykonaniu. Kompletna klapa w PLWS (zresztą już nie po raz pierwszy!) i odległe, 40 miejsce w klasyfikacji rocznej Grand Prix Okręgu PZW Lublin. Niby startowało w całym cyklu 103 osoby, ale wiadomo, że na poszczególnych zawodach startowało ich jakieś 40 osób mniej. Jeszcze gdyby to była końcówka trzeciej "10" to można by przyjąć ten rezultat, ale miejsce 40 nie jest satysfakcjonujące i nie zmienia tu nic moja nieobecność w 2 turach - w cyklu liczyło się 8 najlepszych wyników z 11 tur.

Koniec sezonu się kończy... prawie. Może jeszcze uda się wyskoczyć raz z tyczką, poszukać płotek na bardzo wolnej, małej, ale głębokiej rzeczce no i wielkimi krokami zbliżają się wyjątkowe zawody Takaryba Match Cup - zawody, gdzie można łowić tylko odegłościówką. Planowana data tych zawodów to 22 października, może jeszcze nie będzie za późno aby "coś" połowić no i może będzie czas aby wziąć udział w tych zawodach... To się okaże.

Zdjęcia z ostatnich zawodów GPO

Klasyfikacja roczna Grand Prix Okręgu PZW Lublin


2 komentarze:

  1. Niedługo znów się zaczną wyjazdy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy takiej zimie niektórzy w ogóle nie kończą sezonu ;-)
      Ja tam wolę zrobić sobie przerwę, żeby "zgłodnieć" hehe

      Usuń