piątek, 12 kwietnia 2019

Ruszyła PLWS w województwie lubelskim


 W pierwszą niedzielę kwietnia ruszyła Polska Liga Wędkarstwa Spławikowego w województwie lubelskim. Drużyny w liczbie 18, w sumie 36 zawodników ze wszystkich lubelskich okręgów, śmiało można powiedzieć, że mamy do czynienia ze Spławikowymi Wojewódzkimi Mistrzostwami Par.
A to pozostanie na donęcanie
Tym razem rozpoczynamy na dość nowym zbiorniku Lubańki, jest to zbiornik retencyjny w Krasnymstawie. Do tej pory tylko raz (w sierpniu ubiegłego roku) rozgrywano tam większe, okręgowe zawody). Teraz mamy początek wiosny i tak do końca nikt nie potrafił przewidzieć jakie będą wyniki. Przewidywania organizatora (dzięki Maciek!) to równe stanowiska i płoć jako dominująca ryba pod tyczką i gdzieniegdzie pod batem. I tak też było! Płoć żerowała bardzo dobrze, powalczyć można było z każdego stanowiska, świetne sportowe łowisko! Organizacja też na najwyższym poziomie, debiut marzenie.

Tym razem do przetestowania miałem dwie zanęty, nowości na rok 2019 od Piscari: Płoć żółta oraz Leszcz żółty. Zanęta płociowa miała być moją bazą na te zawody, leszcz czekał przygotowany w razie jakby pod tyczką zameldowały się duuuuże płocie bądź leszczyki (czy inne bonusowe ryby). Skład glin to 2 paczki ziemi, 2 paczki rozpraszającej jasnej i 1 paczka wiążącej, a całość zmieszana ze sobą miała kolor bladego mułu. 

Na sicie pod bata, w misce pod tyczkę
Do donęcania zostawiłem sobie połowę samej zanęty płociowej, tyle samo gliny oraz całą leszczową (z taką samą ilością gliny, również oddzielnie). Jokersa miałem mało, 250ml, z czego do nęcenia wstępnego dałem nie więcej niż 100ml, odrobinę topionej pinki i garść kasterów. Nieco więcej robaków poszło do 4 kul pod bata. Dodatkowo podałem 4 kulki gliny dość mocno sklejonej bentonitem z większą ilością kastera i topionej pinki - miały być to takie "mięsne jeże" zalegające na dnie.


Zawody rozpocząłem od łowienia 5metrowym batem, tuż za spadkiem. Płotki były, jednak chwilę trwało zanim "wyczułem" moment zacięcia przy dość szybkich i rwanych braniach. Niestety, duża ilość zacięć była przestrzelona. Starałem się donęcać co kilka minut małą kulką, jednak z upływem czasu wydawało mi się, że takie donęcanie raczej przeszkadza rybom. Dobrym rozwiązaniem było dorzucenie 2-3 kulek i przejście na tyczkę, ryby jakby odskakiwały na kilka minut po czym wracały i wtedy należało odłowić 4-6 sztuk by znowu dorzucić kulkę. Ryby na tyczce również były (takie same jak na bacie) i również zajęło mi kilka chwil, zanim wyczułem odpowiedni moment do skutecznego zacięcia. Niestety, dopiero po drugiej godzinie zawodów znalazłem punkt, w którym gromadziły się ryby i branie następowało kilkanaście sekund po ustawieniu się zestawu. Był to błąd i nauczka na przyszłość - nawet gdy ryby są, nie oznacza to, że kilkanaście centymetrów w lewo/prawo nie jest ich więcej. Takie rzeczy trzeba jak najszybciej zlokalizować. Ostatnie 2 godziny to głównie łowienie tyczką na 11.5 metrze i niemal 60 ryb. Można powiedzieć, że w ogóle nie donęcałem, podałem z kubka jedynie 2 "mięsne" kulki podobne do tych ze wstępnego nęcenia. Dopiero 15 minut przed końcem zawodów tempo siadło, płotki zniknęły i złowiłem 5 krąpików, po czym nastała cisza. Samą końcówkę znów wróciłem do bata, gdzie dołowiłem nie więcej niż 2 płotki.
Wynik zmagań, niby dużo ale wciąż za mało ;-)
Z samego przebiegu zawodów byłem zadowolony, w końcu coś połowiłem i była realna szansa na wyprzedzenie siedzącego po prawej ręce Pawła, kolegi z klubu ;-) Jak się okazało przy wadze, był jednak lepszy aż o 1,5kg! To bardzo dużo i sam nie wiem jak to możliwe, gdzie nawet Paweł stwierdził, że wagę możemy mieć podobną... Na pewno różnicę zrobiły nieco grubsze płocie, u mnie ich zabrakło. Ostatecznie z wynikiem 3245pkt (89 ryb) zajmuję 6 miejsce w 9 osobowym podsektorze. Dwa pierwsze miejsca (ciut ponad 6kg) były poza moim zasięgiem, kolejne tylko i wyłącznie przy łowieniu jak w drugiej części przez cały czas zawodów, a to było możliwe. Po mojej lewej ręce siedział zwycięzca podsektora, który całe 4 godziny łowił równym, spokojnym tempem i miał wynik  6350pkt - zdecydowanie grubszymi płociami niż moje. Wynik o 1,5kg większy był u mnie możliwy podobnymi rybami jakie miałem w siatce, należało jednak skupić się wyłącznie na tyczce i szybszym znalezieniu punktu, gdzie ryby brały zdecydowanie najszybciej.
Płotki od samego początku bardzo dobrze reagowały na jedną mocno czerwoną pinkę zawieszoną 2-3 cm nad dnem. 
Zanęta Płoć żółta sprawdziła się, i w rękach lepszego wędkarza na pewno z tego miejsca można było pokusić się o wynik w granicach 6kg. 
Łowisko Lubańki bardzo mi się spodobało, ze względu na równość stanowisk, na prawdę każdy był zadowolony z tego, że każde stanowisko dawało realną szansę na dobry wynik. Na pewno zostanie ono w moim notesie jako wczesnowiosenny poligon doświadczalny, jadąc w 3-4 osoby na trening, przy tak równym rybostanie, można popróbować różnych rzeczy by jak najlepiej "dobrać się" do płotek.


Tydzień później miałem wystartować w pierwszych zawodach GP Okręgu, niestety, zmuszony jestem zrezygnować ze startu. Obawiam się, że następne ryby możliwe są dopiero pod koniec kwietnia, bądź w maju. W połowie maja 2 tura Mistrzostw Klubu prawdopodobnie na rzece Wieprz. Trzeba będzie "odkurzyć" rzeczne zestawy i może po raz pierwszy wyjąć też wędki odległościowe (na wodzie stojącej).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz