poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Niedosyt po pierwszej turze GPO

Łukasz Gałązka - zwycięzca zawodów
Pierwsza tura Spławikowego Grand Prix Okręgu za nami. Rekordowa liczba zawodników - 78, w tym 8 w kategorii junior/kobieta. Tak duża liczba osób wymusiła na organizatorach stworzenie podsektorów, także tym razem było aż 6 "1" do zgarnięcia, a nie 3 jak w poprzednich latach. Podsektory liczyły od 11 do 12 zawodników.
Wylosowałem sobie stanowisko nr 21 w podsektorze C2 - było to 3 stanowisko od końca zawodów. Oprócz tego, że daleko, bardzo daleko od samochodu to losowanie należałoby uznać za dobre. Zalew Zemborzycki o tej porze roku w czasie zawodów jest bardzo loteryjny, jest kilka dobrych odcinków brzegu, ale jest też kilka, gdzie zawodnicy kończą z maksymalnie kilkoma rybkami w siatce, jeśli nie kończą z zerem. 
Obok Łukasz Gałązka, który powraca do rywalizacji w naszym okręgu po 2 latach nieobecności, zawodnik z czołówki, mimo iż na codzień nie łowi na naszych łowiskach z prostego powodu - jest wędkarzem sąsiedniego okręgu (siedlecki o ile się nie mylę). Jak się później okazuje, Łukasz z wynikiem 12 370 pkt nie tylko wygrywa podsektor C2, ale i całe zawody.
Mój plan na ten dzień był następujący - nęcenie 3 linii, z tym że najbliżej brzegu (w zasięgu 5 metrowego bata) miało odbyć się już w trakcie trwania zawodów. W ciągu 10 minut zanęciłem tyczkę na 9 rur oraz odległościówkę w okolicach 28 metra. Pierwsze minuty pokazały, że będzie ciężko, a po jakichś 10 minutach pierwsza płotka wylądowała w podbieraku. Po kolejnych 10-15 minutach wymiarowy okoń. Przez kilka minut próbowałem łowić batem rzucając 3-4 małe kuleczki. Nic. Pora na odległościówkę. Również nic. W 3 czy 4 rzucie... zrywam zestaw!!! Niemożliwe... Jakiś błąd techniczny, za dużo siły i chyba nerwów. Spławik ląduje jakieś 15m od brzegu, po niecałej godzinie odbieram waglera od zawodnika z 4 stanowiska na lewo ode mnie (czyli odbyło się bez strat). Trzeba kombinować z tyczką, jest bida z nędzą, ale w takiej sytuacji jest każdy (bądź w jeszcze gorszej). Po około 1,5 - 2 godzinach (okazało się, że mój zegarek "wędkarski" przestał działać) od startu w siatce mam 7 ryb - 4 płotki, okonia, krąpia i leszczyka. Całkiem niezły rozrzut. W dodatku w ogóle ryb nie mogę sobie "ułożyć". Za każdym razem branie następuje w innych okolicznościach odnośnie ustawionego gruntu czy wyboru "mięsa" na haku. Dostaję wiadomość, że w całym podsektorze (przynajmniej po lewej stronie) nie jest wesoło, zawodnicy mają przeważnie 0-2 ryby. Łukasz ma 9 ryb. Jest dobrze! Jeśli tak będzie do końca to jest szansa na dobry wynik. Po chwili zauważam branie w kulach i kolejne. Szybko zmieniam na "tradycyjnie zalewowy" grunt, czyli jakieś 3 cm na dnie. Są ryby, ruszyło się, nie jest to szaleńcze tempo 20 ryb na godzinę (jak na to łowisko oczywiście), ale dobre 10-12 ryb. Po chwili zahaczam sporego leszcza, niestety po kilku sekundach schodzi z haka. Trudno. Wstawienie i... znowu??? Tym razem udaje się wyholować leszczyka za jakieś 200 punktów, okazuje się, że ryba jest podhaczona za płetwę. W najbliższych kilkunastu minutach spadają mi jeszcze 2 ryby, zmieniam hak na rozmiar nr16 - do końca zawodów nie mam już żadnego spadu. Idzie mi całkiem nieźle, Łukasz ma ryby ciut częściej i jakby większe... zarówno mój rywal z lewej strony jak i na zamykającym stanowisku łowią podobnie do mnie. Będzie dobrze. Mniej więcej 40 minut przed końcem na 7 złowionych ryb łowię 5 na pół dłoni - bardzo małe. Koniec zawodów, jestem zadowolony, waga i... i szybko dobry humor ucieka. Łukasz ma wagę 2 razy większą i zdecydowanie większe ryby. Na sztuki może było o kilka więcej, oceniam że miało około 40 ryb. Trudno, jest lepszy i trzeba to przyznać, znakomicie wyselekcjonował te większe. Jednak mój humor psuje co innego - okazuje się, że zarówno zawodnik siedzący po mojej lewej ręce jak i na zamykającym mają większe wyniki, a mianowicie ja 5 125 - 5 620 - 5 990. W dodatku zawodnicy Ci jak najbardziej byli w moim zasięgu i nie przewiduję, aby mieli szanse zakończyć sezon w czołowej "15", jeśli w ogóle wystartują w większości tur. Stanowisk lepszych nie mieli, także... porażka. Po pierwszej godzinie kolega z lewej miał 1 rybę. Przy ważeniu widać jednego, około 1kg leszcza, który zrobił różnicę. Ostatecznie zajmuję 4 miejsce w podsektorze co daje mi 19 miejsce na 70 seniorów. Można by powiedzieć, że nieźle, ale... ja nie jestem w ogóle zadowolony. W tych warunkach, na tym stanowisku, zadowolony bym był z miejsca 2-3. Oczywiście mogło być gorzej, ale to już by świadczyło o moim całkowitym zagubieniu na dobrym stanowisku. 
Jakieś wnioski mam, kilka drobnych zmian będzie zarówno w przygotowaniu jak i podczas samego łowienia, ponieważ tura nr2 i nr3 odbędzie się również na Z.Zemborzyckim pod koniec kwietnia. Czy zmiany będą skuteczne? Napiszę po zawodach.
Do kotłów wrzuciłem:
1kg zanęty Sensas Gros Gardons
1kg zanęty SARS Grand Roach
2 kg ziemi torfowej Vimba
2 kg wiążącej Vimba
2 kg argille Vimba
4 kg somme Vimba
z robactwa zużyłem 0,75 litra joka oraz odrobinę pinki.

Pod odległościówkę poszły 3 garści zanęty, paczka argilli i połowa wiążącej. Całość dość dobrze namoczone, tak dobrze, że po jednym ściśnięciu dłonią kulka była gotowa do wystrzelenia. Wrzuciłem tam 0,25L joka i garść pinki. We wstępnym nęceniu poszło około 22-24 kulek. Z mieszanki ziemi i sommy odsypałem 1/3, która była zaplanowana pod bata, jakbym trafił na stanowisko z rybami przy brzegu. Dodałem tam niemal tyle samo zanęty, odrobinę joka i garstkę pinki. Cała reszta miała pójść pod tyczkę we "wstępniaku" i na donęcanie. Pierwszy raz donęcałem około 30 minut od początku zawodów, głównie mieszanką cięższą skierowaną pod odległościówkę, gdy ryby pojawiły się w kulach, donęcałem już mieszanką główną.

29-30 kwietnia kolejne 2 tury ponownie na Z.Zemborzyckim. Zapowiada się podobna liczba zawodników, także pewnie znowu podsektory i... pewnie znowu liczyć się będzie losowanie. Jednak te zawody pokazały, że dobrzy zawodnicy nawet z bardzo słabych odcinków brzegu potrafią zrobić dobry wynik, a nawet wygrać swój podsektor - głównie posługując się odległościówką. Zobaczymy jak wyjdzie, będę chciał powalczyć o czołówkę, ale jak wyjdzie? Okaże się w ostatni weekend kwietnia.

Relacja z 1 tury GPO:





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz