poniedziałek, 13 sierpnia 2018

Drugi trening, zawody i "wykończeniówka" na Bugu

Trening nr2 miał miejsce tutaj ;-)
Mój drugi trening odbył się w czwartek, dwa dni przed zawodami. Tym razem nie jechałem do Woli Uhruskiej, lecz wybrałem nową dla mnie miejscówkę we Włodawie, gdzieś między drzewami i krzaczorami ;-)
Tym razem nieco inaczej podałem zanętę, a mianowicie zdecydowanie mocniej ją dokleiłem i rzuciłem więcej mocno spoistych kul. Użyłem 2kg zanęty Stynka Leszcz zawodniczy oraz 1kg rzecznej Piscari. Do tego 6kg gliny rzecznej. Mieszałem zanętę z gliną w stosunku 1:1. Pierwsze 3 litry wylepiłem wyłącznie z wodą, kolejne 3 litry z bentonitem, a ostatnie 3 litry ze zdecydowanie większą ilością bentonitu, dodatkowo "dociskając" kule mokrymi dłońmi. Do każdej porcji poszła pinka w identycznej ilości, natomiast do ostatniej porcji dodatkowo bułka fluo żółto-czerwona oraz gruby biały.

Jakieś 4kg w 2h treningu, całkiem nieźle
Co mnie zaskoczyło - ryby pojawiły się niemal od samego początku. Po rzuceniu kul posprzątałem ze 2 minuty bałagan na stanowisku i dopiero zasiadłem na kosz. Po 4 czy 5 przepłynięciu pierwsze branie i krąp. A warto dodać, że po gruntowaniu, kiedy przeleciałem zestawem w celu sprawdzenia czy nie będę miał żadnych zaczepów zahaczyłem... szczupaka ;-) Po szybkim, czwartym krąpiu postanowiłem wsadzić siatkę do wody, a bardzo rzadko czynię to na treningach. Krąpie dalej brały, a ukleje zdarzały się sporadycznie. Po 30 minutach mogłem zestaw wstawiać tuż przed kulami, wpuszczać w kule, mocniej przytrzymać, puścić zaciąć i... w ciemno ryba siedziała na haku. Po godzinie łowienia wyholowałem wymiarowego klenia (27cm), który w pysku miał bułkę fluo. To znak, że 3 konsystencja kul właśnie pracowała. W ciągu 10 minut dołowiłem 2 krąpiki i 2 kleniki wielkości dłoni. Nastąpiła przerwa, po czym zaczęły brać ukleje. Donęcanie zarówno kubkiem, jak i z ręki czy też serią po 4-5 kul nie dawało efektu. Przez kolejne 30 minut łowiłem same ukleje i może ze 2-3 krąpiki. W sumie przez 2 godziny łowienia trening zakończyłem z 21 krąpiami, 4 płociami, 1 kleniem i 30 uklejami, co dawało mi jakieś 4kg. Całkiem niezły wynik, powtórzyć to na zawodach byłoby ekstra.

Stanowisko nr12
Na sobotnich zawodach, 2 turze Lubelskiej Ligi Wędkarstwa Spławikowego z cyklu PLWS postanowiłem nic nie zmieniać, postanowiłem jedynie rzucić jeszcze więcej kul jeszcze mocniej sklejonych. Wylosowane stanowisko 12 w sektorze B wyglądało fajnie, a za sąsiadów miałem bardzo dobrych zawodników, z lewej Bogdana Wąsika, a z prawej Łukasza Będziejewskiego - czołówka lubelskiego i zamojskiego spławika. Tym razem postawiłem na spławik 6gr i 14gr., z tym że ten cięższy to na prawdę bardzo, ale to bardzo wolno spływał. Zarówno bez 1 jak i bez 2 rur głębokość miałem taką samą więc postanowiłem łowić bliżej. Po rozpoczęciu zawodów ryby meldowały się co jakieś 3-4 przepłynięcia, niestety były to same ukleje oraz bardzo malutkie krąpie - rozmiarami podobne do uklejek. Po 20 minutowej przerwie w zawodach (burza), wcale nie było lepiej, a nawet mógłbym powiedzieć, że gorzej... Ostatnią godzinę postanowiłem często donęcać kubkiem, co nieco zwiększyło mi ilość uklejek na haku, szczególnie w ostatnich 30 minutach. Na stanowisku miałem uklejówkę gotową do użycia, miałem paczkę zanęty uklejowej, jednak uparcie nie chciałem tak łowić ryb. W efekcie tylko 3 ryby, które można nazwać rybkami, a reszta do rybi drobiazg, którego złowiłem ponad 50 sztuk.
Marcin Będziejewski i jego "1" z sektora A
Schowany w zaroślach czekałem na zachód słońca...

Daje mi to odległe 13 miejsce w sektorze z równym 1 kg w siatce, gdzie zwycięzca sektora miał niemal 5,5kg! Czuję spore rozczarowanie, mam pewne przemyślenia, ale muszę jeszcze raz wyskoczyć na ryby, aby je sprawdzić.
W zawodach użyłem dokładnie takiej samej mieszanki zanętowej jak w czwartkowym treningu, do tego dołożyłem 8kg gliny rzecznej.

Dwa dni po zawodach udaje mi się znaleźć trochę czasu, aby chwilę połowić. Na miejscu jestem o godzinie 18:15, późno, ale lepiej późno niż wcale ;-) Jestem jakieś 400 metrów od miejsca treningu czwartkowego, ekspresowe rozkładanie i dokładnie godzinę później rzucam kule. Tym razem użyłem 2kg zanęty i 4kg gliny, więcej nie jest mi potrzebne bo długo nie będę łowił. W ciągu 70-80 minut złowiłem kilkanaście krąpi, identycznych jak w czwartek, do tego może 3 ukleje. Dopiero pod koniec czasu co przepłynięcie mam ukleje i.... i nagle holuję coś innego ;-) Tym czymś okazuje się mały sumik, miał jakieś 30 centymetrów. Powoli robi się ciemno, trzeba kończyć.

Ten wpis jest doskonałym przykładem tego, jak zgubny może być nieodpowiedni trening. Dlaczego nieodpowiedni? 30 kilometrów od miejsca zawodów to już zupełnie inna rzeka. Zobaczcie mój poprzedni wpis - trening w miejscu zawodów i 4 krąpie, 1 płoć, 1 okoń i 40 uklejek, w 2h jakieś 1,6-1,7kg. Podczas gdy nieco w ponad godzinę robię spokojnie około 2,5kg w innym miejscu. Właściwym było moim zdaniem mocniejsze doklejenie kul, jednak w Woli Uhruskiej należało często donęcać i skupić się na drobnej rybce, jeśli już chcemy ją łowić tyczką. Oczywiście należy sprawdzić co jakiś czas cięższym zestawem czy jakieś większe ryby zameldowały się w kulach, ale jeśli 2-3 przepłynięcia nic nie dają to należy wrócić do szybszego zestawu i odławianiu drobiazgu. Należy łowić to, czego jest najwięcej ;-) Dodatkowo myślę, że warto byłoby zmniejszyć ilość zanęty na rzecz gliny. Podczas zawodów dodałem jokersa, ale czy miał on wpływ negatywny? Nie wiem. Wiem, że jeśli chodzi o zawody na Bugu to ciągle jestem w tym starciu pokonanym ;-)

Wyniki 2 tury Lubelskiej PLWS:
http://wedkarstwo-lublin.pl/wp-content/uploads/2018/08/2tWolaUhruskaPLWS18.pdf


4 komentarze:

  1. No i takiego bloga szukałem, prawdziwy zapaleniec wędkowania a przy tym aktualny wpisik. Szacunek za bycie wciąż niepokonanym, choć może się wydawać łowienie ryb konkurując z innymi nie jest proste.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wciąż niepokonany rozumiem jako niezrażający się porażkami ;-)))) nie ma ludzi niepokonanych, szczególnie w wędkarstwie

      Usuń
  2. Jeśli chodzi o wędkarstwo i trening w tej dziedzinie to fakt, lepiej było trenować Ci bliżej miejsca zawodów bo nie wszędzie będzie tyle samo ryb a lepiej być przygotowanym na wszystko. Nie ma co się rozczarowywać, praktyka czyni mistrza :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie :). Nie wolno się zniechęcać. Życzymy, aby przy kolejnych zawodach wynik był w top10. :)

    OdpowiedzUsuń